Poproszę Cię o generalne podsumowanie sezonu „rekordzistów” w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski. Nie ma wprawdzie, jak przed rokiem, kompletu złotych krążków, ale z trzema tytułami mistrzowskimi oraz brązowym medalem chyba nie można być niezadowolonym?
- Oczywiście, że trzeba być zadowolonym! A nawet bardzo zadowolonym! Przyzwyczailiśmy się już chyba trochę do zdobywania kolejnych tytułów i medali. A przecież każdy z nich ma swoją historię. Każdy okupiony jest ogromem pracy włożonej przez trenerów i zawodników. Z każdego trzeba się bardzo cieszyć. Choć oczywiście pamiętajmy, że te medale są tylko środkiem do celu!
Dla mnie osobiście największą niespodzianką jest złoto U-13, czy to jednak nie za wcześnie, aby tak młodzi stawali w mistrzowskich szrankach?
- To był turniej, który rzeczywiście był największą zagadką. Super, że pierwszy w historii czempionat trzynastolatków padł naszym łupem. Ale zdecydowanie się zgadzam, że nie powinno być klubowej rywalizacji w tej kategorii wiekowej. Myślę, że dużo lepszym rozwiązaniem byłaby - wzorem piłki trawiastej -organizacja mistrzostw Polski związków wojewódzkich. Byłoby to duże wyzwanie organizacyjne dla PZPN-u, ale dałoby to ogromny i ogólnopolski skok do przodu. Jeżeli taki turniej byłby niemożliwy do organizacji, to zamiast kategorii U-13, wróciłbym do kategorii U-21. Już wiele razy się wypowiadałem, że jej likwidacja była dużym błędem.
Czy 19-stolatkowie nie wytrzymali presji? Mam na myśli złotą serię składającą się z siedmiu tytułów zdobytych pod rząd oraz grę we własnym obiekcie?
- Zespół U-19 to na pewno był jedyny, na którym można było nakładać jakąkolwiek presję związaną z wynikiem. Wszak zdecydowana większość grających w tej drużynie zawodników to już seniorzy. Myślę jednak, że nasza nieobecność w wielkim finale nie była spowodowana presją. Wydaje mi się, że sama gra także nie była zła. Moim zdaniem zdecydowała dyspozycja (zwłaszcza strzelecka) w ostatnim dniu turnieju. Paradoksalnie, może jednak dobrze, że nie wygraliśmy tego turnieju. Każdy z nas jeszcze bardziej doceni to, co udało się w ostatnich latach osiągnąć w młodzieżowym futsalu. Bo to nie jest tak, że przeciwnicy się przed nami „kładą”. Z każdym musimy rywalizować i na każdy krążek trzeba ciężko zapracować. Patrząc zaś na samych chłopaków to myślę, że po początkowym rozczarowaniu docenią ten medal i będzie on dla nich bodźcem do jeszcze cięższej pracy.
Mimo pandemicznych okoliczności, w których rozgrywano eliminacje MMP oraz turnieje finałowe, PZPN-owi udało się zorganizować cały cykl imprez bardzo przyzwoicie. Jak pamiętam chyba tylko termin finałów U-16 dziewcząt uległ zmianie o kilka tygodni…
- Tak i na pewno trzeba tu bardzo pochwalić Polski Związek Piłki Nożnej oraz organizatorów poszczególnych turniejów finałowych. Czasy mamy bardzo trudne, ale brak rywalizacji młodzieżowej byłoby dla polskiego futsalu katastrofalny w skutkach.
A jakie są Twoje wnioski, przemyślenia związane z terminami poszczególnych turniejów finałowych?
- Fajnie, że o to pytasz, bo dokonałbym tu zmian. Ogólnie wychodzę z założenia, że trzeba dążyć, aby w rozgrywkach w poszczególnych kategoriach rywalizowało jak najwięcej, jak najlepszych młodych zawodników. Wielu z nich, szczególnie tych starszych, łączy futsal z piłką nożną. Mając to na uwadze lepiej byłoby gdyby zaczynać turnieje finałowe od najstarszej kategorii wiekowej końcem stycznia, i tak co dwa tygodnie „schodzić w dół”. Rozmawiałem już na ten temat z Grzegorzem Morkisem (wiceprzewodniczący Komisji ds. futsalu i piłki plażowej PZPN – przyp. TP). Obiecał, że to przemyśli…
Panie w tym roku bez medalu..
- No tak to się złożyło… Szczególnie szkoda dziewczyn w kategorii U-16, które na turniej finałowy nie pojechały…, bo w ostatnim momencie z eliminacji wycofała się drużyna z Istebnej. Ale patrząc stricte pod kątem szkoleniowym to wśród kobiet zasada, że Młodzieżowe Mistrzostwa Polski są środkiem do celu jest chyba nawet bardziej wyrazista niż u mężczyzn.
Czy masz już w głowie kolejny sezon w futsalu młodzieżowym, czy teraz o tym w klubie nie myślimy i skupiamy się na piłce nożnej oraz oczywiście Ekstraklasie Futsalu i Ekstralidze kobiet.
- Myślę, że futsal jest u nas w klubie naturalnym elementem procesu szkoleniowego. Stąd cały czas przenika się z tym, co robimy na co dzień. Oczywiście teraz będzie go mniej i w futsalu skupiamy się głównie na seniorskich drużynach, ale po głowie cały czas chodzą pomysły odnośnie tego, co można ulepszyć. Moim takim „przed-pandemicznym” marzeniem była organizacja międzynarodowego turnieju futsalowego na wzór „Beskidy Futsal Cup”. Myślę, że na tyle zweryfikowaliśmy się na arenie ogólnopolskiej, iż potrzebujemy rywalizacji z innymi nacjami. Bo najważniejsze jest to, aby ciągle się rozwijać.
Na koniec chciałbym wrócić do materiału podsumowującego 20 lat młodzieżowego futsalu, który ukazał się na kanale RekordTV...
- Super, że taki materiał udało się zrealizować! Stworzyć coś to jedno, ale spowodować, aby to trwało latami to już jest wysiłek. Jak to widać w filmie - to wysiłek wielu ludzi. Dziś ciężko sobie wyobrazić polski futsal bez rywalizacji młodzieżowej. Nie wiem czy da się policzyć ilu zawodników przewinęło się przez turnieje Młodzieżowych Mistrzostw Polski, którzy następnie grali na poziomie Ekstraklasy, czy też reprezentowali barwy narodowe. Ja osobiście mam do tych rozgrywek ogromny sentyment, mimo że od dwóch lat przyglądam się już temu z dalszej perspektywy.
TP/foto: MŁ