Wygrana w ostatnich sekundach!
Pierwsze minuty spotkania upłynęły pod znakiem chaosu. Lepiej, w tym „środowisku”, potrafiły odnaleźć się gdańszczanki, które kilkukrotnie sprawdziły czujność bloku defensywnego bielszczanek. Szczególnie duże zagrożenie gospodynie stwarzały sobie za sprawą dośrodkowań. W 22. minucie „rekordzistki” mogły mówić o sporej dawce szczęścia – Angelika Kołodziejek mocno naciskając Kingę Ptaszek zmusiła ją do błędu w polu karnym, jednak strzeliła obok pustej bramki. W 28. minucie „biało-zielone” stworzyły zagrożenie w polu karnym gospodyń, jednak główkująca Dominika Dereń chybiła celu. Po 30. minutach szturmu gdańszczanek mecz się wyrównał i zaostrzył, nie przynosząc żadnych, klarownych sytuacji.
Druga połowa mogła zacząć się fenomenalnie dla „rekordzistek”, jednak Roksana Gulec nie była w stanie skutecznie sfinalizować przeprowadzonej przez siebie akcji. W 50. minucie bielszczanki stworzyły sobie kolejną stuprocentową okazję. Nicole Jendrzejczyk odważnie weszła w pole karnego rywalek, mijając aż trzy zawodniczki i wyłożyła piłkę, jak na „tacy” D. Dereń, która jednak przeniosła piłkę nad poprzeczką bramki Martiny Geletovej. W 58. minucie wydawało się, że dwójkowa akcja Nikola Dębińska-Joanna Krzyżanowska zakończy się co bramką, jednak defensywnej pomocniczce zabrakło „zimnej krwi” pod polem karnym rywalek. W 60. minucie drugą żółtą kartkę zobaczyła A. Kołodziejek. Trzy minuty później R. Gulec została sfaulowana w polu karnym przez Julię Maskiewicz. Pani arbiter nie zawahała się z podyktowaniem „jedenastki”, której na gola nie była w stanie zamienić Julia Gutowska, trafiając w słupek. Kolejne minuty były dominacją „rekordzistek”, które nie były w stanie zmienić na bramkę m.in. dwóch rzutów wolnych z linii 16. metra.
To spotkanie wcale nie musiało mieć takiego dramatycznego przebiegu, jednak bielszczanki postanowiły „wyczarować” coś, z niczego i to w ostatnich sekundach meczu! K. Ptaszek w fantastyczny sposób interweniowała w swoim polu karnym, jednak to podanie, którym obsłużyła Julię Sikorę? Klasa. Tak samo, jak zachowanie młodej pomocniczki, która do końca poszła za piłką i wystawiła ją do nadbiegającej Darii Długokęckiej (na zdjęciu). Napastniczka Rekordu nie tylko weszła w świadomy i odważny drybling, ale z zimną krwią wyczekała również bramkarkę gdańszczanek, by chwilę później „utonąć” w objęciach całej drużyny.
Pomeczowa opinia trenera – Mateusz Żebrowski: - Trudna pierwsza połowa, z uwagi na to, że mało utrzymywaliśmy się przy piłce i mało kreowaliśmy sytuacji. Skutecznie jednak rozbijaliśmy akcje przeciwnika i na tym się skupialiśmy. Po raz kolejny potwierdziło się, że mecz trwa 90 minut. Bardzo cieszy mnie nastawienie, jakie zaprezentowaliśmy, po wyjściu z szatni. Wykreowaliśmy zdecydowanie więcej klarownych sytuacji od rywalek. Punktem zwrotnym mógł się okazać niewykorzystany rzut karny, ale pomimo początkowego, mentalnego zwątpienia, cały czas mądrze broniliśmy. To był dla nas cel nadrzędny w dzisiejszym spotkaniu, który zresztą zapewnił nam w końcówce zwycięstwo. „Suma szczęścia” powoli wraca do „zera” – dwa razy przegrywaliśmy tutaj, po bramkach w końcówce meczów, dzisiaj to my odwróciliśmy losy spotkania w doliczonym czasie gry.
AP Orlen Gdańsk – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:0)
0:1 Długokęcka (90+5. min.)
Rekord: Ptaszek – Glinka, Sowa, Janku, Niesłańczyk, Krzyżanowska (79. Bednarek), Dereń, Jendrzejczyk (87. Sikora), Gulec (79. Krysman), Dębińska (74. Długokęcka), Conceicao (46. Gutowska)
WB/foto: MŁ
