Rekord Bielsko-Biała – LSSS Team Lębork 7:3 (2:1)
1:0 Janovsky (8. min.)
1:1 Madziąg (12. min.)
2:1 Kubik (13. min.)
2:2 Depta (30. min.)
3:2 Alex Viana (30. min.)
4:2 Alex Viana (31. min.)
4:3 Łapigrowski (32. min.)
5:3 Popławski (33. min.)
6:3 Alex Viana (37. min.)
7:3 Kubik (40. min.)
Rekord: Nawrat (Burzej) – Popławski, Kubik, Janovsky, Marek, Korpela, Matheus, Alex Viana, Surmiak, Bernardo, Hutyra, Twarkowski
W jakimś stopniu największe kłopoty mieli bielszczanie z własnymi słabościami. Jakkolwiek wygrana różnicą czterech goli ma swoją wymowę, tak jednak mecz z ekipą z Pomorza tylko krótkimi fragmentami przypominał efektowne widowisko sprzed tygodnia, gdy biało-zieloni gromili Słoneczny Stok z Białegostoku.
Choć „rekordziści” zgodnie z planem objęli prowadzenie po dwójkowej akcji: Michał Marek – Jan Janovsky, to jednak dostrzegalne były w ich grze mankamenty – nerwowość i niedokładność. Efektem tych niepożądanych elementów był fakt, iż gospodarze już w 11. minucie wyczerpali limit dozwolonych przewinień. Skutkiem tego niedługo później goście egzekwowali tzw. przedłużony rzut karny, z którego nie pomylił się Mateusz Madziąg. Po indywidualnej akcji porządek rzeczy zaprowadził Michał Kubik (na zdjęciu). To właśnie popularny „Siwy” oraz Alex Viana w dalszej części spotkania pociągnęli biało-zielony wózek we właściwą stronę.
Po kwadransie przerwy bielszczanie znów mieli kłopoty, by złapać typowy dla siebie rytm gry. Wprawdzie w 24. minucie w słupek przymierzył M. Kubik, ale tym samym odpowiedział kilkadziesiąt sekund później M. Madziąg. Nieoczekiwanie, widowiskowo i atrakcyjnie dla kibiców, zrobiło się, gdy po raz wtóry w spotkaniu z kartką żółtego koloru zapoznał się Bartłomiej Nawrat, w obu przypadkach za zagranie piłki ręką poza polem karnym. Większą część gry w liczebnym osłabieniu gospodarze wytrzymali bezbłędnie. Do czasu. Po chytrym, niesygnalizowanym uderzeniu Dominik Depta doprowadził do remisu. Nawet jeśli zapachniało niespodzianką, to jej aromat w hali unosił się bardzo krótko. Wtedy właśnie na dobre wkroczył do akcji Alex Viana. W krótkim odstępie czasu świetnie w ostatnich dniach dysponowany Brazylijczyk pokonał bramkarza gości, dzięki czemu podopieczni Andrzeja Szłapy odzyskali bramową przewagę. Na moment zredukował ją Piotr Łapigrowski, który 8 sekund później znów trafił do bramki, tyle że własnej.
To zwycięstwo raczej nie przejdzie do annałów Rekordu, w wymiarze rozpoczętego sezonu, czy tym bardziej klubowej historii. Natomiast bylibyśmy niesprawiedliwi, gdyby w tej relacji zabrakło dobrego słowa o futsalowcach z Lęborka. Goście zademonstrowali solidne rzemiosło, dobre przygotowania fizyczne i maksymalne zaangażowanie. Niewielu ekstraklasowych nowicjuszy podyktowało gospodarzom tak trudne warunki w hali przy Startowej 13. Przyjezdni bynajmniej nie „okopali się” na własnej połowie, na miarę możliwości starając się szukać luk w bielskiej defensywie. I nie jest tak, że graczom Wojciecha Pięty „udało się” zdobyć trzy gole, Team Lębork rzetelnie na te trafienia zapracował.
TP/foto: PM