Trzy punkty przywiezione z Kaszub.
Rezultat po 20-u minutach pierwszej połowy w znikomym stopniu oddawał wydarzenia w sierakowickiej hali. Gdyby porównywać ten fragment gry do wcześniejszych potyczek „rekordzistów” z beniaminkami z Gliwic i Przemyśla, starcie z We-Metem bardziej przypominało przebiegiem mecz z Sośnicą. Bielszczanie szukali bramkowych okazji głównie w ataku pozycyjnym i przy stałych fragmentach gry. W 3. minucie Taras Korołyszyn ze stojącej piłki obsłużył podaniem Pawła Budniaka, który mimo ostrego kąta ulokował piłkę w bramce. Na kolejne trafienia trzeba było poczekać wiele minut, w trakcie których fizycznej rywalizacji było aż nadto. Jej „ofiarą” padł Matheus, który przedwcześnie zakończył udział w spotkaniu. Dość zauważyć, że gospodarze już w 15. minucie wyczerpali limit dozwolonych pięciu przewinień. Dokładnie na dwie minuty przed końcem pierwszej części Jakub Kornat sprezentował gola wicemistrzom kraju. Młody bramkarz miejscowych po prostu nastrzelił nadbiegającego Mikołaja Zastawnika. Niestety na finiszu bielszczanom zabrakło koncentracji. O ile Krzysztof Iwanek zdołał sparować uderzenie z dystansu Mateusza Wesserlinga, to na 35. sekund przed końcową syreną goście dopuścili do liczebnej przewagi gospodarzy. W efekcie Brayan Mera wyłożył piłkę Milintonowi Tijerino niemal do pustej bramki.
Tak de facto druga część meczu była poniekąd lustrzanym odbiciem pierwszej odsłony, no może z nieco większym ładunkiem emocjonalnym. O to postarali się gospodarze, którzy skarcili „rekordzistów” za niefrasobliwość w działaniach obronnych, w 31. minucie. W kontrze gospodarzy znów główną rolę odegrał kostarykańsko-kolumbijski duet. I tak po prawdzie dopiero wówczas biało-zieloni trochę mocniej nadepnęli na „pedał gazu”. Wystarczył kilkudziesięciosekundowy zryw, aby bielszczanie znów osiągnęli dwubramkową przewagę.
Po zablokowanym strzale Michała Kubika świetnym refleksem, intuicją, a przede wszystkim precyzją popisał się Michał Marek, uderzając z ok. 10-u metrów. Nieco później lukę w obronie We-Metu wykorzystali Michal Seidler z Pawłem Budniakiem, choć niebezzasadne byłoby tutaj użycie modnego określenia – „Jumbo strzelił Magikiem”…
Ponad trzy minuty gry gospodarzy z „lotnym” bramkarzem nie przyniosło żadnego efektu. Natomiast bielszczanie zaksięgowali trzecią pod rząd wygraną dwubramkową różnicą, trzecią kosztem beniaminka FOGO Futsal Ekstraklasy.
Już w najbliższy piątek (g. 18:15) futsalowcy Rekordu podejmą w hali „Pod Dębowcem” aktualnych mistrzów kraju – Constract Lubawa, wejściówki na to szlagierowe spotkanie dostępne są na platformie kupbilet.pl.
TP/foto: PM
We-Met FC Kamienica Królewska – Rekord Bielsko-Biała 2:4 (1:2)
0:1 Budniak (3. min.)
0:2 Zastawnik (18. min.)
1:2 Tijerino (20. min.)
2:2 Mera (31. min.)
2:3 Marek (36. min.)
2:4 Budniak (37. min.)
Rekord: Iwanek – Korołyszyn, Kubik, Budniak, Seidler, Steinwandter, Matheus, Lutecki, Marek, Zastawnik, Popławski, Nawrat
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała