Rewanż wicemistrzów Polski z mistrzami Węgier.
Pierwsze ze spotkań zostawiło większy, fizyczny ślad na Madziarach. Ekipa gości popełniła w pierwszej części więcej błędów, w znaczącej wynikających z trudów i intensywności środowego spotkania. Żaden z defensorów mistrza Węgier nie zdążył ubiec Michala Seidlera, który wykorzystał sytuację sam na sam z Mate Gyimesim. Na marginesie, czeski snajper miał również spory wkład w późniejsze gole Tomasza Luteckiego i Sergeia Korsunova (na zdjęciu).
Mimo kilku prób i nielicznych, dogodnych okazji bramkowych goście zdołali tylko jeden raz pokonać Bartłomieja Nawrata. Pierwszy strzał Mate Kovacsa zdołali bielszczanie zablokować, przy poprawce piłka wylądował w bramce.
W drugiej odsłonie „rekordziści” zaimponowali koncentracją i uważną grą obronną. Dzięki temu Krzysztof Iwanek miał relatywnie niewiele pracy w bielskiej bramce. Futsalowcy Haladasu starali się odrobić, a przynajmniej zredukować straty, grając przez blisko pięć ostatnich minut meczu z „lotnym” bramkarzem. Mimo liczebnej przewagi w polu rywali, ciut bliżej zdobycia bramki byli gospodarze, niż ekipa z Szombathelyi gola kontaktowego.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – Haladas VSE Szombathelyi 3:1 (3:1)
1:0 Seidler (4. min.)
2:0 Lutecki (5. min.)
2:1 Kovacs (9. min.)
3:1 Korsunov (11. min.)
Rekord: Nawrat (Iwanek) – Korolyszyn, Matheus, Budniak, Marek, Lutecki, Korsunov, Seidler, Zastawnik, Kosowski, Kubik, Mijas
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała