W „grze o tron” stan rywalizacji – 1:1.
Oba zespoły w równym stopniu odczuwają zmęczenie fizyczne sezonem, a i zapewne psychiczne, spowodowane emocjonującą i wyczerpującą „mental” rywalizacją w fazie play-off. Cóż, taki właśnie jej urok… Przegranej „rekordzistów” nie będziemy tłumaczyć kwestiami motorycznymi, gdyż u obu ekip wyraźnie dostrzegalna jest „jazda na oparach”. Natomiast lubawianie po rewanżu są w ciut lepszej kondycji mentalnej. Futsalowcy Constraktu zdołali odrobić przy Startowej domową porażkę, to po pierwsze. Po drugie, zwróćmy uwagę, iż obrońcy tytułu w obu meczach finałowych nie byli jeszcze zmuszeni do pogoni za wynikiem. A utrata goli przez bielszczan w końcówce pierwszej odsłony oraz na finiszu całego spotkania może frustrować…
Kacper Sendlewski otworzył rezultat precyzyjnym uderzeniem w tzw. długi róg, z boku pola karnego. Po szybkim ataku z 9. minuty odpowiedzieli gospodarze. Gol Artura Popławskiego był tym bardziej zaskakujący dla gości, że padł przy pierwszym w meczu kontakcie „rekordzisty” z piłką. Przy remisowym rezultacie przez długie minuty gracze obu zespołów trzymali się w „żelaznym klinczu”. Mieli parę niezłych sytuacji podbramkowych lubawianie, mieli i „rekordziści”. Bliski spektakularnego trafienie z pierwszej piłki był Paweł Budniak, do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów. Jeśli gospodarze układali sobie w głowach już plan na drugą połowę, to na pieć sekund przed końcową syreną zburzyli go Adriano Lemos z Mateuszem Mrowcem.
Co gorsza z bielskiej perspektywy, po pięciu minutach drugiej partii niesygnalizowanym, celnym strzałem zza pola karnego Pedrinho wpisał się na listę strzelców. Pokaźną stratę rychło zredukował efektownym uderzeniem pod poprzeczkę Matheus. Mimo szczuplejącego zasobu energii bielszczanie rzucili wszystkie siły do ataku. Były próby skontrowania lubawian, czasochłonna gra Rekordu w ataku pozycyjnym, w tym z „lotnym bramkarzem” – Michalem Seidlerem, były uderzenia z dystansu. Jak to mówią – nie wydało. Za podjęte ryzyko gracze Constraktu dwukrotnie skarcicie biało-zielonych. Victor Lopez uczynił to wybiciem spod własnej bramki, Tomasz Kriezel w niecodzienny sposób – główkując z własnej połowy boiska.
W późne, poniedziałkowe popołudnie (godz. 18:00) rozegrany zostanie w hali w Cygańskim Lesie finałowy mecz „numer trzy”. Przed tym spotkaniem futsalowców obu ekip czeka proces przyśpieszonej regeneracji, w przypadku gospodarzy również niezbędnego „resetu”.
Przed tą potyczką są dwie pewne kwestie. To będzie ostatnie, oficjalne spotkanie w hali przy Startowej 13 przed kilkunastomiesięcznym rozbratem z macierzystym obiektem. Po nim, rywalizacja o mistrzowski tytuł przeniesie się do Lubawy.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Constract Lubawa 2:5 (1:2)
0:1 Sendlewski (3. min.)
1:1 Popławski (9. min.)
1:2 Mrowiec (20. min.)
1:3 Pedrinho (25. min.)
2:3 Matheus (26. min.)
2:4 Lopez (38. min.)
2:5 Kriezel (40. min.)
Rekord: Nawrat (Iwanek) – Gustavo Henrique, Matheus, Zastawnik, Lutecki, Rakić, Korołyszyn, Budniak, Seidler, Popławski, Kubik, Madeja, K. Pawlus
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała