Hit 4. kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy nie rozczarował, ale też nie oczarował. Takie spotkania zwykło się określać, jako mecz walki…
Kibice obu zespołów, mistrzów i wicemistrzów kraju, przywykli w ubiegłym sezonie do starć nieco wyższej jakości futsalowej. Tymczasem w pierwszej połowie meczu obie ekipy trzymały się w mocnym klinczu lub – jak kto woli – jedna drugą starała się „zaszachować”.
W zaczęło się bardzo obiecująco, gdy na wstępie 2. minuty, w raptem kilkanaście sekund Michał Marek trzykrotnie zatrudnił Guttę w bramce gości. Dwie minuty później dyspozycję Krzysztofa Iwanka sprawdził groźnym strzałem z bliska Everton. Oba gole pierwszej odsłony padły po kornerach… dla Rekordu. Przy pierwszym, po dograniu Pawła Budniaka, zaskoczył bramkarza Constraktu płaskim uderzeniem między nogami Eric Panes. Zanim lubawianie doprowadzili do wyrównania po indywidualnej akcji Bruno Cintra obił słupek bielskiej bramki. Jeden z kolejnych kornerów gospodarzy skończył się kontrowersją, „rekordziści” domagali się odgwizdania faulu na E. Panesie, podczas gdy goście ruszyli do natychmiastowej kontry. Przewagę trzech na dwóch wykorzystali bezlitośnie.
Równie klarownych sytuacji, okazji bramkowych było w dalszej części pierwszej połowy jak na lekarstwo, choć zauważyć trzeba pudło Mikołaja Zastawnika z 11. minuty, przy dobitce strzału Matheusa.
Po przerwie wyraźnie uaktywnili się ofensywie podopieczni Dawida Grubalskiego, którzy dłużej i częściej utrzymywali się przy futsalówce. Ku zaskoczeniu bielskiej publiczności i chyba samych „rekordzistów” atak gospodarzy oparty był na chaosie. Uporządkowaniu gry w tym elemencie nie sprzyjały długie zagrania K. Iwanka w kierunku pivotów. Gra Constraktu wcale nie była w tej materii bardziej efektywna, jednak bardziej poukładana. Po bielskiej stronie „błysnęło” tylko w 29. minucie, kiedy bramce przyjezdnych zagrozili Dela i Matheus. O prowadzeniu gości zdecydował niefart, przypadek. Matheus poślizgnął się z piłką u nogi na połowie rywali. Przechwyt, dynamiczny wypad i celne uderzenie, to wszystko było udziałem Sebastiana Grubalskiego.
Gdy, w kontekście wyniku, nie było już czego bronić, Jesus Lopez Garcia posłał w bój Stefana Rakicia w trykocie „lotnego” bramkarza. Tym razem ryzyko nie opłaciło się. Po przejęciu piłki trafił Pedro Pereira, a Gutta po widowiskowej obronie uderzenia Matheus natychmiast przymierzył spod własnej bramki.
Jakby to banalnie nie brzmiało, to nie był dobry dzień biało-zielonych. Wygrał zespół bardziej zdyscyplinowany taktycznie, potrafiący wykorzystać nieliczne, nadarzające się okazje. Kibice Rekordu pocieszali się odwołując do historii z poprzedniego sezonu. Wówczas w hali „Pod Dębowcem” 8:4 zwyciężyli lubawianie. O finale rozgrywek 2023/24 przypominać nie musimy…
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Constract Lubawa 1:4 (1:1)
1:0 Panes (7. min.)
1:1 Everton (10. min.)
1:2 Grubalski (34. min.)
1:3 Pereira (38. min.)
1:4 Gutta (40. min.)
Rekord: Iwanek – Gustavo Henrique, Zastawnik, Budniak, Marek, Rakić, Matheus, Dela, Panes, Kubik, Krzempek, Pawlus, Florek, Nawrat
najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała