Rekord Bielsko-Biała – Constract Lubawa 4:2 (2:0)
1:0 Zastawnik (5. min.)
2:0 Zastawnik (10. min.)
3:0 Leszczak (25. min.)
3:1 Raszkowski (25 min.)
4:1 Surmiak (33. min.)
4:2 Gonzalez (35. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Budniak, Marek, Popławski, Kubik, Zastawnik, Leszczak, Surmiak, Biel, Malynovskyi, Krzempek, Iwanek
Mimo dwubramkowej przewagi „rekordzistów” kwestia zdobycia trofeum pozostaje otwarta. Wartość „zaliczki” będzie można określić dopiero po zakończeniu wtorkowego (godz. 16:00) rewanżu, w Lubawie.
Po pierwszej części meczu bardziej korzystne wrażenie pozostali po sobie bielszczanie. Grając spokojnie, cierpliwie i konsekwentnie biało-zieloni wyczekiwali na błędy lubawian. Kilka ich przyjezdni popełnili, dwa wykorzystał świetnie usposobiony w tej części meczu Mikołaj Zastawnik. Na podkreślenie zasługują również dwa otwierające przestrzeń do oddania strzału podania, Artura Popławskiego i Michała Kubika. Pod koniec pierwszego kwadransa meczu świetną sytuację do podwyższenia prowadzenia miał Sebastian Leszczak, jednak Grzegorz Okuniewski stanął na wysokości zadania. By nie odnieść wrażenia, że gracze Constractu jedynie przyglądali się popisom gospodarzy wspomnieć trzeba, że i Bartłomiej Nawrat w bielskiej bramce na nudę nie narzekał. Wprawdzie w 8. minucie golkipera Rekordu po uderzeniu Sebastiana Grubalskiego „wyręczył” słupek, ale już kilkadziesiąt sekund później, w sytuacji sam na sam z Pawłem Kaniewskim, kapitan miejscowych musiał wykazać się kunsztowną interwencją.
Że 2:0 to „niebezpieczny” rezultat? Bon mot Czesława Michniewicza miał swoje odzwierciedlenie w drugiej części gry. Może i futsalowa jakość nieco ucierpiała, sporo było tzw. brudnej gry, w ślad za tym – nerwowości i przerw w grze, ale widowisko zyskało w kontekście emocjonalnym. Wpierw komplet publiczności w bielskiej hali fantastycznej urody trafieniem urody uraczył S. Leszczak, którego tajemnicą pozostanie – jak zmieścił piłkę przy bliższym słupku bramki gości, strzelając spod bocznej linii boiska, niemal z zerowego kąta. Constract odpowiedział świetnie rozegranym rzucie wolnym. Po dograniu Deco z niewielkiej odległości, „na raty”, Jakub Raszkowski zmusił B. Nawrata do kapitulacji. Choć niedługo później poważnie wyglądającego urazu nabawił się Deco gra podopiecznych Dawida Grubalskiego zyskała na impecie, na dynamice. Lubawianie znów zanotowali kilkuminutowy okres boiskowej przewagi, mieli kilka szans do zdobycia gola kontaktowego, że wymienimy np. okazję P. Kaniewskiego z 31. minuty. W krytycznych dla „rekordzistów” momentach rezultat meczu „trzymał” niezawodny B. Nawrat. Trybuny obiektu w Cygańskim Lesie ponownie eksplodowały w 33. minucie. Po wzorcowej kontrze Stefana Rakićia piłka dotarła do Kamila Surmiaka (na zdjęciu), który zwodem „na zamach” zwiódł dwóch rywali i ulokował piłkę w bramce. Równie urodziwa była riposta Ixemada Gonzaleza, strzał w okolice okienka był nie do obrony. Na finiszu ciut bliżsi trzeciego trafienia byli futsalowcy Constractu. Momentami bielska defensywa zmuszona była do dużego wysiłku. I doczekali goście swojej stuprocentowej okazji. Po faulu S. Leszczaka, szóstym przewinieniu gospodarzy, piłkę na dziesiątym metrze ustawił Bartłomiej Piórkowski. Kilka dni wcześniej B. Nawrat zatrzymał w meczu ligowym Luana, przy uderzeniu z sześciu metrów, tym razem obronił uderzenie z przedłużonego rzutu karnego.
Pominąwszy wszystkie aspekty motoryczne, taktyczne itp., kluczowa w kontekście wtorkowego rewanżu będzie fizyczna regeneracja i psychiczny „reset”. Minimalna przewaga „rekordzistów” wydaje się tkwić nie tyle w korzystnym rezultacie pierwszej odsłony finałowego dwumeczu, co ciut większym ograniu w starciach o wysoką stawkę. Tyle tylko, że każdy mecz jest inną, dziś jeszcze niezapisaną historią…
TP/foto: PM
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała