Historycznie czwarty mecz „rekordzistów” w fazie Elite Round Ligi Mistrzów i pierwsze zwycięstwo!
Najogólniej – wygrał zespół lepiej zorganizowany, dobrze przygotowany taktycznie i mający w składzie więcej indywidualności. Bielszczanie już na starcie zaskoczyli mistrzów Słowacji agresywnym kryciem i frontalnym atakiem. Tego efektem był silny i precyzyjny strzał z dystansu Erica Panesa (na zdjęciu, przy piłce) który pokonał Marka Kušnira w bramce MIMEL-u. Równie bliski bramkowego trafienia był hiszpański pivot Rekordu po akcji Mikołaja Zastawnika z 8. minuty spotkania. Skończyło się na strachu u rywali i kornerze dla biało-zielonych.
Po szturmie z początkowej fazy meczu bielszczanie na dłuższy czas oddali inicjatywę ekipie z Lučenca. Podopieczni Mariana Berky’ego wyraźnie uaktywnili się w ofensywie, czego wymiernym efektem była znacznie większa liczba oddanych strzałów w kierunku bielskiej bramki. I tu należy podkreślić, że w trudnych dla „rekordzistów” momentach parę kluczowych interwencji zaliczył golkiper naszej drużyny – Krzysztof Iwanek.
Gdy wydawało się, że przy osiągniętej przez słowacką „międzynarodówkę” przewadze musi paść wyrównujący gol…, padł dla bielszczan. Ponownie „pierwsze skrzypce” odegrał E. Panes, który wygrał fizyczny pojedynek z Rafaelem, uprzedził nieporadnie interweniującego M. Kušnira i ulokował piłkę w pustej bramce.
Mieli słowaccy rywale mistrzów Polski kwadrans przerwy na przeorganizowanie swojej gry, na próbę narzucenia swoich warunków na boisku, ale to bielszczanie panowali nad wydarzeniami. Kluczem na starcie drugiej odsłony było tzw. szanowanie piłki i operowanie futsałówką możliwie najdłużej. Dopiero po upływie kilku minut nastąpiła obustronna, burzliwa wymiana ciosów, polegająca na wyprowadzenia szybkich ataków. Ktoś w tej nawałnicy musiał ucierpieć – ofiarami okazali się rywale. Po koronkowej akcji bielszczan do zblokowanej piłki po strzale Stefana Rakicia dopadł ustawiony przy dalszym słupku bramki Matheus. Reszta była formalnością…
Mimo trzybramkowej straty pięciokrotni mistrzowie Słowacji nie zwiesili głów, nie poddali się. W 30. minucie w wyśmienitej sytuacji spudłował Luka Vuletić. Półtorej minuty później szkoleniowiec MIMEL-u zagrał va banque, desygnując w pole gry Washingtona Luiza w trykocie „lotnego” bramkarza. I gdyby nie Juana Romero można byłoby stwierdzić, że rywale nie byli w stanie zagrozić defensywie Rekordu. Wenezuelczyk oddał trzy piekielnie silne strzały w kierunku bielskiej bramki. W dwóch przypadkach (!) piłka odbiła się od poprzeczki, przy jednym doskonale ustawiony był w bramce K. Iwanek. Ostatecznie gracz z Południowej Ameryki w kunsztowny sposób dopiął celu. J. Romero zamarkował dogranie w pole karne, po czym oddał precyzyjny strzał przy bliższym słupku. Rywale bielszczan może i chcieli pójść za ciosem, szukać kolejnych goli, ale sami dokonali aktu „autodestrukcji”. Rozgrywanie piłki po obwodzie czujnie przerwał Paweł Budniak. Biegnącego w kierunku pustej bramki z piłka u nogi sfaulował Igor Leovski. Czerwona kartka dla zawodnika MIMEL-u (38. min.) wyraźnie wpłynęła na obraz końcowych fragmentów meczu. Bielszczanie spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia oraz upływające sekundy, minuty… Co więcej, bardzo blisko ustrzelenia dubletu był Matheus. Strzał Brazylijczyka z niewielkiej odległości sparował bramkarz.
W czwartkowe popołudnie, w drugim meczu grupowych eliminacji, „rekordziści” zmierzą się z mistrzowską ekipą Kazachstanu – FC Semey. Transmisja na stronie TVP Sport.pl. Tymczasem mogą gracze Jesusa Lopeza Garcii cieszyć z trzypunktowej zdobyczy, co nie było im dane przed sześciu laty w Barcelonie.
TP/foto: PP
Elite Round UEFA Futsal Champions League, gr. D
MIMEL Lučenec – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (0:2)
0:1 Panes (3. min.)
0:2 Panes (18. min.)
0:3 Matheus (27. min.)
1:3 Romero (37. min.)
Rekord: Iwanek – Rakić, Matheus, Zastawnik, Panes, Gustavo Henrique, Dela, Budniak, Marek, Kubik, Surmiak, Krzempek, Pawlus, Nawrat
Sport TVP.pl (wideo-skrót)
Illes Balears Futsal Palma – FC Semey 4:1 (1:1)