Drugie, w trakcie pięciu dni, zwycięstwo biało-zielonych nad opolanami.
Tak w środowym meczu pucharowym (6:1), jak w niedzielnym starciu ligowym padło siedem goli. I w zasadzie na tym koniec podobieństw.
Kibice w Stegu Arenie ujrzeli inne niż zazwyczaj oblicze lidera FOGO Futsal Ekstraklasy, bardziej pragmatyczne, momentami wyrachowane. Niemal cała pierwsza część to prymat taktyki, nad ofensywnym „żywiołem” bielszczan. W jakimś stopniu na taką postawę mogła rzutować absencja pauzującego za nadmiar żółtych kartek Pawła Budniaka. Zapewne nieobecność „Magica” była odczuwalna, niekoniecznie dotkliwa, bowiem zespół gości skoncentrował się na uważnej grze w defensywie i cierpliwym szukaniu swoich szans na gola. Tych „rekordziści” wypracowali kilka, wykorzystali dwie.
Gol na wagę prowadzenia Rekordu – „żywcem wyjęty” ze szczypiorniaka. Piłka dokładnie i w optymalnym tempie pokonała drogę, od Matheusa przez Stefana Rakićia, aż do asystującego Janiego Korpeli i finalizującego akcję Sergeia Korsunova. To była kwintesencja gry zespołowej! Gospodarze bez większej werwy i wyszukanego pomysłu, praktycznie tylko za sprawą Arkadiusza Szypczyńskiego starali się bezskutecznie doprowadzić do wyrównania.
Jeszcze pod koniec pierwszej odsłony Mikołaj Zastawnik efektownie wywiódł w pole Denysa Błanka i strzałem w tzw. krótki róg zaskoczył Dawida Lacha w bramce. Kuriozalnie, prawie wszystkie statystyki ofensywne pierwszej połowy przemawiały za ekipą Dremana, oprócz dwóch – bramkowej i strzałów w „aluminium”. To już taka niepisana tradycja „rekordzistów”, którzy oddali dwa uderzenia w obramowanie, aby po przerwie tę liczbę… podwoić.
Dziesięć minut drugiej części trzeba określić, jako sztukę, umiejętność zarządzania meczem przez wicemistrzów kraju. Może biało-zieloni niespecjalnie naciskali na defensywę gospodarzy, ale też do zera starali się redukować niebezpieczeństwo pod bramką Bartłomieja Nawrata. Dopiero ostatnia 1/4 czasu spotkania przyniosła wyraźne ożywienie, na które wpłynął kontaktowy gol A. Szypczyńskiego, po kluczowym dograniu Kamila Kucharskiego. Trafienie w naturalny sposób tchnęło w miejscowych wiarę i nadzieję na korzystny rezultat. Rozpalony entuzjazm podopiecznych Jarosława Patałucha szybko zgasili, po wzorcowej kontrze, Sebastian Leszczak z Tarasem Korolyszynem. Na nieco ponad trzy minuty przed końcem meczu gospodarze zagrali piątką zawodników w polu, z „lotnym” Damianem Makowskim. Rezultat – „fifty-fifty”. M. Zastawnik ze S. Rakićiem wyprowadzili skuteczny atak z głębi pola, natomiast K. Kucharski silnym, płaskim strzałem zdobył drugiego gola dla Dremana.
Ostatnie słowo należało do „rekordzistów”, bramkową akcję zainicjował B. Nawrat, dogrywał S. Rakić, a M. Zastawnik golem zwieńczył swój bardzo udany występ.
Najbliższe półtora tygodnia znacząca część graczy Rekordu poświęci na wypełnienie obowiązków w reprezentacjach: Polski, Finlandii i Serbii. Na ligowy parkiet bielszczanie powrócą w sobotę, 11 marca br,, podejmując warszawską Legię. Będzie to dla biało-zielonych mecz „nr 600” w najwyższej klasie rozgrywkowej.
TP/foto: MŁ
Dreman Opole Komprachcice – Rekord Bielsko-Biała 2:5 (0:2)
0:1 Korsunov (9. min.)
0:2 Zastawnik (19. min.)
1:2 Szypczyński (31. min.)
1:3 Korolyszyn (33. min.)
1:4 Rakić (38. min.)
2:4 Kucharski (38. min.)
2:5 Zastawnik (39. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Korpela, Korsunov, Popławski, Kubik, Korolyszyn, Zastawnik, Leszczak, Biel, Iwanek
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała