Futsalowi mistrzowie Hiszpanii i Polski niespodziewanie na remis!
20 minut pierwszej odsłony w wydaniu mistrzów Polski to apoteoza ciężkiej, futsalowej pracy na całej przestrzeni boiska. Nawet, gdy zdarzały się fragmenty przewagi zespołu z Cartageny – a tych było na dystansie całej połowy co najmniej kilka – absolutnie nie było mowy o dominacji. Oczywiście, że parę kluczowych interwencji zanotował imponujący spokojem w bramce Bartłomiej Nawrat. W działaniach obronnych każdy z bielszczan emanował zaangażowaniem, determinacją i ofiarnością. Ale „rekordziści” nie ograniczali się wyłącznie do pracy w defensywie. Mieli biało-zieloni przynajmniej trzy dogodne okazje do objęcia prowadzenia. W 21. minucie po podaniu Matheusa (na zdjęciu) nieznacznie pomylił się Eric Panes. Chwilę później Dela sprawił, że strzegący bramki rywali Chemi musiał wspiąć się na wyżyny umiejętności. Po kontrze (17. min.) duetu: Stefan Rakić – Mikołaj Zastawnik, chybił w doskonałej sytuacji reprezentant Polski.
Jeśli bielszczanie potrafili zaskoczyć Hiszpanów parokrotnie założeniem tzw. wysokiego pressingu, to po akcji na otwarcie drugiej partii „szczęki opadły rywalom do kolan”. Natarcie zainicjował S. Rakić, po czym Matheus ruszył z atakiem wzdłuż linii bocznej. Po „klepce” z Michałem Markiem Brazylijczyk zdecydował się na szalone rozwiązanie i uderzenie z ok. 10ciu metrów. Chemi w bramce został całkowicie zaskoczony! Po kilkuminutowym oszołomieniu podopieczni Dudy wzięli się do odrabiania strat, tyle że to „rekordziści” byli bliżsi podwyższenia prowadzenia. S. Rakić (27. min.) i Matheus (28. min.) nie zdołali wywieść w pole golkipera reprezentacji Hiszpanii. Chwilę później ostrzał kontynuowali M. Zastawnik z Matheusem, a w 30. minucie E. Panes z ogromną siłą uderzył w słupek. W tzw. międzyczasie również B. Nawrat zaliczył kilka spektakularnych obron. Widząc, że konfrontacja z biało-zielonymi to nie przelewki utytułowany, brazylijski szkoleniowiec wpierw desygnował na boisko (34. min.) Dario Gila w trykocie „lotnego” bramkarza. Trzy minuty później poprosił o jednominutową przerwę na konsultację z zawodnikami. Długo, bardzo długo zamknięci w „futsalowym zamku” gracze „Chusa” Lopeza Garcii pozostawali niewzruszeni. W obronie mistrzów Polski było tyleż heroizmu, co rozwagi i chłodnej głowy. Jednak wobec rosnącego naporu mistrzów Hiszpanii, gdzieś w tym murze musiał pojawić się „przeciek” Minimalną lukę w bocznej strefie bielskiej obrony znalazł Gabriel Motta. Gracz z Italii pokonał B. Nawrata płaskim strzałem przy dalszym słupku. Idąc za ciosem, kilkadziesiąt sekund później „aluminium” bramki Rekordu obił Francisco Cortes.
I kto pomyślałby przed starciem z faworyzowanymi Hiszpanami, że bielszczanie zakończą tę rywalizację z nutą niedosytu? Jednak pełny szacunek i oklaski przy otwartej kurtynie dla „rekordzistów” za otwarte, momentami ekscytujące widowiska. Zdobyty kosztem Jimbee Cartagena punkt niczego jeszcze w grupowych rozrachunkach i eliminacyjnej matematyce „nie załatwia”. Niemniej tak wywalczony punkt jest równoznaczny ze sporym zastrzykiem wiary we własne możliwości i umiejętności.
TP/foto: PP
Jimbee Cartagena Costa Calida – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
0:! Matheus (21. min.)
1:1 Motta (38. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Zastawnik, Marek, Gustavo Henrique, Budniak, Dela, Panes, Krzempek, Pawlus, Kubik, Surmiak, Iwanek
Anderlecht Bruksela – HIT Kijów 8:2 (4:2)
najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała