Niewiarygodne! Mistrzowie Polski, bielski Rekord z awansem do Elite Round Ligi Mistrzów już po drugim spotkaniu…
Gdyby pod uwagę brać tylko tzw. posiadanie piłki, za stronę przeważającą w pierwszej połowie należałoby uznać faworyzowanych gospodarzy. Ale już wziąwszy pod uwagę oddane strzały…, tu statystyki były zrównoważone – po 23. Tradycyjnie na brak zajęcia w bramce Rekordu nie mógł narzekać świetnie usposobiony Bartłomiej Nawrat. Inna rzecz, że w najlepszych sytuacjach dla Anderlechtu Antonio Sekulić (14. min.) spudłował, a kilkadziesiąt sekund później piłkę po strzale Lucasa Perina sprzed linii bramkowej wybił Gustavo Henrique. Ale cóż powiedzieć o roli, jaką odegrał u gospodarzy Nicolas Sarmiento? Jeden z najlepszych bramkarzy globu miał ręce pełne roboty, broniąc uderzenia m.in. Mikołaja Zastawnika, Stefana Rakicia, Matheusa i Erica Panesa. Argentyńczyk w trakcie raptem 120. sekund, między 6. i 8. minutą meczu, musiał wykazać się nie lada kunsztem. Po bardzo dynamicznym początku tempo spotkania nieco zelżało, stąd zarysowała się nieznaczna przewaga ekipy z Brukseli. „Fiołki” musiały się mieć jednak na baczności, gdy w 17. minucie słupek obił S. Rakić.
Trzecia pod rząd połowa meczu z udziałem mistrzów Polski zakończyła się remisem, a zatem powtarzalność została zachowana. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że druga partia rozpocznie się identycznie, jak druga odsłona potyczki z Jimbee Cartagena. Po upływie niespełna pół minuty M. Zastawnik obsłużył podaniem do boku Matheusa, który minął Grello i pokonał (na zdjęciu) trafieniem golkipera wicemistrzów świata. Idąc za ciosem bielszczanie byli bliscy podwyższenia prowadzenia, po strzałach S. Rakicia (22. min.) i Pawła Budniaka (25. min.). Świetny fragment gry „rekordzistów” zwieńczyła akcja zainicjowana przechwytem i asystą S. Rakicia do Matheusa. Brazylijczyk kompletnie zaskoczył N. Sarmiento strzałem z pierwszej piłki, między nogami. Dwubramkowa przewaga pozwoliła biało-zielonym na ciut głębszy oddech, choć napór Anderlechtu rósł z każdą minutą. Jak w starciu z Hiszpanami, mistrzowie Polski imponowali ciężką i cierpliwą pracą w obronie. Gdy pojawiła się luka w bielskiej obronie, wypełniał ją w fenomenalnie dysponowany B. Nawrat. I nawet po golu kontaktowym Grello, który przymierzył ze stojącej piłki, z ponad 10-ciometrowej odległości, ekipa z Cygańskiego Lasu nie straciła na rezonie, na pewności siebie.
W końcówce meczu, gdy gospodarze zaryzykowali wariant z „lotnym” bramkarzem, trener Luca Cragnaz i jego zawodnicy mogli załamać się po dwóch zdarzeniach z końcowych minut meczu. Pierwsze, gdy po silnym, płaskim strzale Rangela z dystansu B. Nawrat uchwycił piłkę… stopami. Drugie, kiedy po dalekim wyrzucie bramkarza Rekordu futsalówkę przy linii końcowej opanował Matheus, po czym uderzył – przecząc prawom fizyki – celnie obok zdezorientowanego bramkarza z niemal zerowego kąta.
Wygrana z RSC Anderlechtem, przy wcześniejszym remisie z mistrzami Hiszpanii, daje bielskiemu Rekordowi awans do fazy Elite Round już po drugiej serii gier! Tego nikt nie przewidywał, takiego scenariusza nie zakładał, nie spodziewał się...
Szacunek i gratulacje!
W sobotnie popołudnie (17:00), na zakończenie grupowych eliminacji, biało-zieloni zmierzą się z HIT-em Kijów.
TP/foto: PP
RSC Anderlecht Bruksela – Rekord Bielsko-Biała 1:3 (0:0)
0:1 Matheus (21. min.)
0:2 Matjeus (27. min.)
1:2 Grello (33. min., z rzutu wolnego)
1:3 Matheus (37. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Matheus, Zastawnik, Marek, Gustavo Henrique, Budniak, Dela, Panes, Kubik, Krzempek, Surmiak, Pawlus, Iwanek
HIT Kijów – Jimbee Cartagena Costa Calida 1:4 (0:1)
Rekord TV (skrót):
najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała