„Rekordziści” na Kaszubach, jak mówi wynik i pokazuje Stefan Rakić – na piątkę!
Co zaskakujące, bardziej widowiskowo goście prezentowali się w pierwszej odsłonie, w której strzelili raptem jednego gola. Gwoli ścisłości, pierwsi sygnał ostrzegawczy wysłali gospodarze. Zaraz po starcie formę Krzysztofa Iwanka w bielskiej bramce sprawdzili Dominik Ostrak i Mateusz Wesserling. W obu przypadkach golkiper świetnie interweniował, potwierdzając wysoką dyspozycję na dystansie całego spotkania. Mistrzowie Polski dość szybko przejęli inicjatywę ostrzeliwując bramkę Jakuba Kornata. Próbowali kolejno m.in. Dela i dwukrotnie S. Rakić, który przy pierwszym uderzeniu przemierzył w słupek. W 12. minucie po podaniu Matheusa koszmarne pudło zaliczył Eric Panes. Hiszpański pivot Rekordu zrehabilitował się błyskawicznie zaskakując uderzeniem z ostrego kąta bramkarza We-Metu. Pod koniec pierwszego kwadransa gry solowym rajdem popisał się Mikołaj Zastawnik, któremu centymetrów zabrakło, by wykończyć akcję golem.
Przez dziesięć minut drugiej części bielszczanie zademonstrowali futsal w „trybie ekonomicznym”, jakby chcąc uśpić czujność gospodarzy. Zanim biało-zieloni ponownie podkręcili tempo znów na wysokości zadania musiał stanąć K. Iwanek. Interwencje przy strzale D. Ostraka z rzutu wolnego oraz po uderzeniu Hugo Freitasa były wysokiej próby. Zapędy We-Metu zostały wyhamowane trafieniem Michała Marka na 2:0. Zachowanie wychowanka Rekordu wzorcowe, jak na rasowego pivota i reprezentanta kraju przystało. Natomiast asystę, już drugą w meczu, zaliczył S. Rakić. Aby jednak nie „przesłodzić” w ocenie występu Serba, trzeba wspomnieć o stracie z 32. minuty na rzecz Macieja Jankowskiego, po której fenomenalnie w bramce zareagował K. Iwanek. Jeśli przy dwubramkowej różnicy gracze z Kamienicy Królewskiej jeszcze marzyli o nawiązaniu równorzędnej gry, to w 33. minucie bielszczanie całkowicie „zgasili im światło”. Po doskonałym przerzucie Matheusa w pole karne Kamil Surmiak uderzył z półwoleja, zdobywając swojego pierwszego gola w ligowym sezonie. Od 36. minuty gospodarze próbowali odrobić straty z lotnym bramkarzem w polu. W tej roli wystąpił grający trener miejscowych – Ołeksandr Bondar. Wyszło… słabo, gdyż dwa ostatnie trafienia „rekordzistów” zostały praktycznie sprezentowane przez graczy kaszubskiej ekipy. Matheus asystował M. Zastawnikowi, a S. Rakić bezlitośnie wykorzystał zagubienie gospodarzy w obronie.
W okrojonym personalnie składzie, bez zmagających się z problemami zdrowotnymi: Pawła Budniaka, Michała Kubika i Bartłomieja Nawrata, bielszczanie zaprezentowali formę bardziej, niż przyzwoitą. To nieźle rokuje przed piątkowym (g. 20:00), domowym spotkaniem z gliwickim Piastem.
TP/foto: PP
We-Met FC Kamienica Królewska – Rekord Bielsko-Biała 0:5 (0:1)
0:1 Panes (13. min.)
0:2 Marek (31. min.)
0:3 Surmiak (33. min.)
0:4 Zastawnik (38. min.)
0:5 Rakić (40. min.)
Rekord: Iwanek – Gustavo Henrique, Matheus, Krzempek, Panes, Rakić, Zastawnik, Dela, Marek, Surmiak, Pawlus, Florek
najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała