Tarnovia Tarnów – Rekord Bielsko-Biała 3:1 (1:0)
1:0 Białoszewska (21. min.)
2:0 Trytek (64. min.)
3:0 Trytek (76. min.)
3:1 Moskała (90. min.)
Rekord: Ciupa – Nowak, Skolarz, Cygan, Pietrzyk (75. Madeja), Włodarczyk, Knysak (75. Kłębek), Nowacka, Moskała, Adamek, Chóras (44. Czyż, 68. Rosak)
Jak to zwykle bywa w tego rodzaju spotkaniach, żadna z drużyn nie chciała zagrać va banque od pierwszego gwizdka sędzi. Nadrzędnym celem było – nie stracić gola. Sporo było walki, równie wiele biegania, tylko podbramkowych sytuacji, jak na lekarstwo. Jedną z nielicznych, trochę przypadkową, choć nie bez winy były Martyna Cygan z Klaudią Ciupą, wykorzystały tarnowianki.
Trochę lepsze widoki zarysowały się przed bielszczankami na wstępie drugiej partii, kiedy poprzeczkę bramki „ostemplowała” uderzeniem z dystansu Klaudia Nowacka. Jednakże zamiast spodziewanego gola na 1:1, do dwóch bramek podwyższyła przewagę gospodyń Katarzyna Trytek. Ta sama zawodniczka w stu procentach wykorzystała zamieszanie w polu karnym gości, po wcześniejszym kornerze. Wysokie prowadzenie najwyraźniej usatysfakcjonowało piłkarki Tarnovii, które oddały „rekordzistkom” sporo przestrzeni do prowadzenia gry. Z tej sposobności biało-zielone skorzystał tylko jeden raz. Tuż przed końcem meczu, po prostopadłym podaniu z głębi pola, rezultat ustaliła Katarzyna Moskała (na zdjęciu). Na cokolwiek więcej dla zespołu gości najzwyczajniej zabrakło już czasu.
Pomeczowa opinia trenera – Marcin Trzebuniak: - Już tydzień temu mówiłem, że w tym meczu więcej do stracenia mogła mieć Tarnovia. My nadal jesteśmy w grze, nadal wszystko mamy w swoich głowach i nogach. Dziewczyny dały z siebie tyle ile mogły, co jednak nie dało nam korzystnego wyniku. Chylę czoła przed zespołem za podjęcie walki. Łzy wylane po meczu dobitnie pokazały, że dziewczyny zagrały „na maksa”. Mamy jeszcze do rozegrania dwa arcyważne mecze, w których – jak dziś – damy z siebie wszystko. Aczkolwiek nie ukrywam, marzymy już o odpoczynku.
TP/foto: MŁ