AZS UKE Słomniczanka Słomniki – Rekord Bielsko-Biała 3:0 (1:0)
1:0 Malota (12. min.)
2:0 Knysak (27. min. samobójczy)
3:0 Włodarczyk (28. min.)
Rekord: Ciupa – Knysak, Kłębek, Moskała, Nowak, Pietrzyk, Nowacka, Skolarz, Chóras, Czyż, Gąsiorek, Palichleb, Cygan
Na przerwę „rekordzistki powinny schodzić do szatni przy co najmniej remisowym rezultacie. Że tak się nie stało, to w równym stopniu fenomenalnej dyspozycji w bramce gospodyń Wiolety Myjak, co zerowej – w przenośni i dosłownie skuteczności bielszczanek. Już pod koniec 1. minuty z bliska spudłowała Laura Kłębek. Z bliższej lub dalszej odległości próbowały pokonać bramkarkę Słomniczanki m.in. Wiktoria Pietrzyk, Wiktoria Nowak (wielokrotnie), Katarzyna Moskała, czy ponownie L. Kłębek, w każdym przypadku bez skutku. Ale, by nie odnieść wrażenia, że po drugiej stronie Klaudia Ciupa (na zdjęciu) była całkiem bezrobotna, warto wspomnieć np. sytuację z 11. minuty, w której osamotniona, bielska bramkarka wygrała przed polem karnym dwa pojedynki „oko w oko” z gospodyniami. Na błąd defensywy popełniony kilkadziesiąt sekund później nie była już w stanie zaradzić. Strzał Natalii Maloty z niewielkiej odległości, tuż przy słupku, był nie do obrony.
Na wstępie drugiej części, w 24. minucie Anna Chóras doskonałym podaniem obsłużyła Magdalenę Skolarz i…mieliśmy osobliwą „powtórkę z rozrywki” – bielszczanka przeniosła piłkę nad poprzeczką. Rywalki nie były równie wspaniałomyślne, w kilkadziesiąt sekund rozwiały wszelkie nadzieje biało-zielonych na korzystny wynik. W 27. minucie wstrzeloną w pole bramkowe piłkę nieudanie próbował wybijać wślizgiem Magdalena Knysak, niedługo później pozostawiona bez opieki Katarzyna Włodarczyk z półobrotu, z bliska pokonała K. Ciupę. Od 35. minuty ekipa gości próbowała odwrócić losy meczu, grając z „lotną” bramkarką, ale i ten manewr okazał się bezskuteczny. Swego rodzaju kwintesencją strzeleckiej niemocy „rekordzistek” były dwa niewykorzystane przez M. Knysak przedłużone rzutu karne z 38. i 40. minuty. Po pierwszym, piłka odbiła się od słupka, przy drugim znów wybornie interweniowała W. Myjak. Jeszcze przed końcową syreną ,w identycznych okolicznościach, Julia Szostak nie zdołała zmusić K. Ciupy do kapitulacji. To był znamienny dla tego spotkania obrazek, bramkarki były najjaśniejszymi punktami swoich drużyn.
Sama przegrana nie jest niespodzianką, czy tym bardziej sensacją, w końcu brązowe medalistki MP z ubiegłego sezonu uległy wicemistrzyniom. Zważywszy jednak na przebieg meczu, na stworzone podbramkowe sytuacje, końcowy rezultat jest cokolwiek… kuriozalny. Rewanżu za porażkę 3:4 z I rundy rozgrywek nie było.
Pomeczowa opinia trenera – Samuel Jania: - Mecz przegrany po tzw. błędach własnych. Mimo wszystko można to było „odkręcić”, ale tylko przy właściwym podejściu mentalnym. W tym przypadku mam pretensje do siebie, do podjętych przez siebie decyzji.
TP/foto: PM