Najlepszym jego sprawdzianem były mecze z udziałem w miniony weekend. W sobotnim spotkaniu o pierwszoligowe punkty z SWD Wodzisław Śląski (na zdjęciu) przez długi czas nic, a przynajmniej niewiele, układało się po myśli bielszczanek. To był piekielnie trudny bój, w którym rywalki ani myślały ustąpić „rekordzistkom” choćby piędzi ziemi. Szło podopiecznym Marcina Trzebuniaka, jak po grudzie. Na przeszkodzie stawały słupki, poprzeczki, wodzisławska bramkarka, a przy kilku dogodnych do zdobycia gola okazjach w górę wędrowała chorągiewka sędzi-asystentki. Można się było poddać niemocy, bezradności? Można było, ale nie w przypadku „rekordzistek”. Może nie pięknie, może nie efektownie, ale bielszczanki zdołały „przepchnąć” wygraną, jak zwykł mówić prezes PZPN o zwycięstwach kadry narodowej pod wodzą b. selekcjonera – Jerzego Brzęczka.
Nazajutrz biało-zielone czekał jeszcze trudniejszy test, próba awansu do Final Four futsalowego Pucharu Polski. Po sportowemu ta sztuka się nie udała, 4:0 wygrały faworyzowane mistrzynie kraju, „akademiczki” z Poznania. Za to podejściem mentalnym do tych zawodów rozgrywanych dzień po starciu z SWD zawodniczki Rekordu nieprawdopodobnie podbudowały swoje morale. Jasne, porażka była bezsporna i nie podlegająca dyskusji, natomiast imponujący był styl gry prowadzonej przez bielszczanki. Nie pojechały do stolicy Wielkopolski bronić się, cierpieć, czekać na najniższy wymiar kary, o co zapewne nikt nie zgłaszałby głośnych pretensji, wszak różnica pomiędzy obu konfrontacjami wyniosła raptem dwadzieścia kilka godzin… „Rekordzistki” po raz kolejny zagrały ofensywnie, demonstrując otwarty futsal, angażując przy tym maksimum sił i umiejętności, a przede wszystkim rzeczony charakter. Porażka pozostała w zapisie meczowego protokołu, a w nim nie ma osobnej rubryki „mental i siła charakteru”, szkoda. Tu górą byłyby zapewne nasze zawodniczki.
Te cechy będą bardzo przydatne w sobotnim meczu „na szczycie” I ligi. Starcie w Tarnowie może – nie musi – przybliżyć jeden z zespołów do wygrania całych rozgrywek oraz awansu na wyższy szczebel. Może być i tak, że Tarnovia i Rekord, razem, wspólnie wykonają jeden, mały krok ku marzeniom… Jednak żadnych kalkulacji nie zakładamy, bowiem w kobiecej piłce częstokroć serce i emocje biorą górę nad krótkowzrocznym interesem: co się, komu opłaca? Z tym większą ciekawością będziemy nasłuchiwać, wyszukiwać wieści z sobotniej konfrontacji przodowniczek tabeli z wiceliderkami.
I liga kobiet (sob., 15:00) Tarnovia Tarnów – Rekord Bielsko-Biała
TP/foto: MŁ