Przegrana z I-ligowcem, najwyżej notowanym sparingpartnerem w trakcie zimowych przygotowań, ujmy nie przynosi.
Natomiast sam obraz meczu przy Cichej wyraźnie różnił się od gry kontrolnej z lipca ubr., wygranej przez bielszczan 3:0. „Niebiescy” wówczas jawili się, niczym zespół w trakcie całkowitej przebudowy, „rekordziści” jak zespół w pełni gotowy na II-ligową rywalizację. Po jesiennej części sezonu chorzowianie lokują się w strefie barażów o awans do ekstraklasy, biało-zieloni tkwią w identycznej „zonie”, dla drużyn rywalizujących o utrzymanie w drugiej lidze.
W pierwszej odsłonie sobotniego sparingu podopieczni Dawida Szulczka osiągnęli znaczącą przewagę, podkreśloną licznymi kornerami. Jednak defensywa kierowana przez Konrada Karetę z Tomaszem Boczkiem spisywała się całkiem dziarsko. Gospodarze najbliżej trafienia byli w 21. minucie, po indywidualnej szarży Somy Novothny’ego. Węgierski napastnik przymierzył w słupek z kilkunastu metrów, nieznacznie myląc się przy dobitce. Na swój sposób to była odpowiedź na niecelną próbę z dystansu Jana Ciućki, z 16. minuty spotkania. Takich momentów na połowie Ruchu nie obserwowano zbyt często…
W centrum wydarzeń było na ogół pole karne gospodarzy. Tuż przed upływem pół godziny gry dwukrotnie „zakotłowało się” pod bramką Wiktora Kaczorowskiego. W rewanżu, po przechwycie i rajdzie Jakuba Rysia, Piotr Wyroba strzelił zbyt lekko, by zaskoczyć w bramce Martina Turka. Pod koniec pierwszej odsłony chorzowianie wyciągnęli wnioski z uporczywego „pchania się” z piłką w pole karne Rekordu. Coś innego, niekonwencjonalnego zaproponował w 39. minucie Mohamed Mezghrani. Uderzenie Belga zza linii pola karnego, w samo okienko bielskiej bramki – stadiony świata…
Byłoby przesadnym określenie, iż po przerwie obserwowaliśmy piłkarską wymianę ciosów, natomiast bielszczan częściej widywaliśmy na połowie i w okolicach „szesnastki” Ruchu. Niewątpliwie jednak chorzowianie nadal byli stroną dyktującą warunki gry. Po obiecującym początku „rekordzistów”, gdy nad poprzeczką uderzył Tomasz Walaszek (52. min.), a Daniel Świderski (56. min.), po kornerze Tomasza Nowaka, główkował w boczną siatkę, znów wyraźnie do głosu doszli I-ligowcy. Denis Ventura w 57. minucie sprawdził dyspozycję w bramce Wiktora Żołneczki. Pięć minut później Mateusz Szwoch wypracował kolegom sytuację, po której dwukrotnie mogli chorzowianie trafić do bramki. Strzały z bliska zablokowali D. Żołneczko i jeden z obrońców gości. „Niebiescy” w końcu doczekali gola, gdy wrzutkę Miłosza Kozaka niefortunnie przeciął Krystian Wrona, główkując do własnej bramki. Za w pełni udany rewanż mogli uznać spotkanie, gdy płaskim strzałem z 16-stu metrów rezultat meczu ustalił Daniel Szczepan.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Rucki: - Cenna lekcja dla nas. Ruch wyglądał świetnie, intensywny, bardzo dobry indywidualnie, przez co - jako całość - miał dużą przewagę. My wiemy na jakim etapie przygotowań jesteśmy. Nie szukamy usprawiedliwień, ale ciężko nad tym faktem przejść obojętnie… Mamy trzy dni wolnego, po których wrócimy mocniejsi...
„Niebieskich” już za dziewięć dni czeka wznowienie rozgrywek Betclic 1. Ligi w Siedlcach, natomiast przed „rekordzistami” kolejny tydzień treningowej pracy, którą zakończy „dwumecz” z III-ligowcami – Podhalem Nowy Targ i Podlesianką Katowice
TP/foto: PP
Ruch Chorzów – Rekord Bielsko-Biała 3:0 (1:0)
1:0 Mezghrani (39. min.)
2:0 Wrona (66. min, samobójczy)
3:0 Szczepan (77. min.)
Rekord: Kaczorowski (Żołneczko) – Walaszek, Kareta, Boczek, Wojciechowski, Wyroba, Ryś Ciućka, Klichowicz, Kempny, Świderski oraz Maslovs, Pańkowski, Wrona, Bojdys, Soszyński, Sobik, Żyrek, Nowak, Młocek

najbliższy mecz
poprzedni mecz
Stadion Miejski; 43-300 Bielsko-Biała