To były rezerwy Rekordu w wersji „wiosna 2024”.
I od razu informujemy, syndrom „nowej miotły” nie zadziałał, gdyż zespół poprowadził dotychczasowy szkoleniowiec – Dariusz Rucki.
Choć golami sypnęło w drugiej partii, to bielszczanie w pierwszej odsłonie zaprezentowali się wręcz imponująco. W grze „rekordzistów” zgadzało się wszystko, a bezradni rybniczanie w zasadzie zakończyli pierwszą połowę „bez sztycha”. W tym czasie ekipa gości zademonstrowała doskonałą organizację gry i uważną defensywę, po przerwie dokładając skuteczność.
Już pierwsze minuty potyczki na stadionie przy Gliwickiej były obiecujące w wykonaniu drużyny z Cygańskiego Lasu. Wprawdzie po strzałach Szymona Młocka i Stanisława Nechyporenki (obaj na zdjęciu) piłka mijała światło bramki, ale już Mateusz Tekieli w 8. minucie zmusił golkipera ROW-u do sporego wysiłku. Drugi kwadrans meczu otworzył uderzeniem w słupek zza linii pola karnego Sz. Młocek, po czym dwukrotnie kąśliwe strzały z dystansu posłał S. Nechyporenko. 27-letni Ukrainiec otworzył rezultat, wieńcząc uderzeniem z dalszej odległości akcję zawiązaną przez Daniela Kamińskiego z Sz. Młockiem.
W przerwie u gospodarzy doszło do trzech zmian w składzie, co tylko na początku miało przełożenie na chwilową ofensywę ROW-u. Przy drugim golu znów niemałe zasługi należy przypisać D. Kamińskiemu, który skutecznie powalczył z obrońcą o piłkę w narożniku boiska. Po dośrodkowaniu spod linii końcowej Olafa Sobika futbolówkę trącił w polu bramkowym Sz. Młocek, choć nie mamy stuprocentowej pewności, czy „zdobywcą” gola nie był jeden z rybnickich defensorów…
I można było mieć mnóstwo obaw, gdy po raptem 180-ciu sekundach gospodarze zdobyli bramkę kontaktową. Złe ustawienie obrońców „dwójki” Rekordu przy centrze z lewej strony spowodowało, że nikt nie przeszkodził Jakubowi Szczepanikowi przy celnej główce z niewielkiej odległości. Dość szybko jednak bielszczanie „postraszyli” graczy trenera Dawida Jóźwiaka. Po kornerze Marka Profica i główce Mateusza Madzi piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka. Parę minut później precyzji nie zabrakło D. Kamińskiemu, który ułożył sobie futbolówkę przy narożniku pola karnego i przemierzył przy dalszym słupku bramki. Dopiero wówczas na kilka minut inicjatywę przejęli zielono-czarni. Dwie spektakularne interwencje w bramce zaliczył Wiktor Żołneczko, broniąc m.in. w sytuacji sam na sam z Nikodemem Juraszczykiem. Z kolei Kamil Sikora dwakroć główkował tuż obok celu. Od Jakuba Wnęczaka na prawej stronie boiska zaczęła się akcja, na finał której S. Nechyporenko „huknął” z prawej nogi, a piłka od poprzeczki trafiła do siatki. Uderzenie zza „szesnastki” – palce lizać!
Za półtora tygodnia czeka „rekordzistów” konfrontacja z Polonią. I może lepiej, że w Łaziskach Górnych…, wszak z Radzionkowa i Rybnika przywieźli bielszczanie cztery punkty.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Rucki: - To był świetny mecz w naszym wykonaniu, dwie równe, bardzo dobre połowy, okraszone super-akcjami i pięknymi bramkami. Na taki Rekord to przyjemnie patrzeć.
TP/foto: PM
ROW 1964 Rybnik – Rekord II Bielsko-Biała 1:4 (0:1)
0:1 Nechyporenko (39. min.)
0:2 Młocek (60. min.)
1:2 Szczepanik (63. min., głową)
1:3 Kamiński (69. min.)
1:4 Nechyporenko (77. min.)
Rekord II: Żołneczko – Sobek (79. Kliś), Gibiec, Madzia, Tekieli (22. Mojeszczyk), Profic, Nechyporenko, Kamiński, Sobik (82. Sapiński), Kholodov (72. Wnęczak), Młocek (84. Grabowski)