Goście mieli więcej atutów.
Tylko początek spotkania był obiecujący w wykonaniu „rekordzistów”. Gospodarze na wstępie parokrotnie wdarli się w okolice pola karnego landeczan, kilku strzałami sprawdzili dyspozycję w bramce Patryka Kierlina, by z upływającym czasem oddać inicjatywę przyjezdnym. Zawodnicy Spójni chętnie i skrzętnie skorzystali z okazji, aby nadać ton gry „po swojemu”. W 13. minucie Michał Bojdys popchnął w polu karnym Bartłomieja Ślosarczyka, na co arbiter zareagował wskazaniem na „wapno”. Do jedenastki podszedł Giorgi Merebashvili, którego intencje doskonale wyczuł Wiktor Żołneczko. Ale nawet to wydarzenie nie poderwało bielszczan do zwiększenia aktywności w ofensywie. Co gorsza, biało-zielonych nie opuszczał pech. Z pięciu dokonanych zmian, cztery związane były z problemami zdrowotnymi „rekordzistów.
Oba gole padły po solowych akcjach największych indywidualności w szeregach gości. Po stracie piłki na połowie rywali Mateusza Tekielego na przebój zdecydował się gruziński 39-latek, którego nie zdołał powstrzymać żaden z gracze rezerw Rekordu. W drugiej odsłonie na podobną szarżę zdecydował się B. Ślosarczyk, który wygrywając dwa fizyczne pojedynki znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Z niewielu ciekawszych wydarzeń drugiej połowy odnotować warto korner Spójni z 90. minuty, po którym Jakub Roj główkował w poprzeczkę.
Pomeczowa opinia trenera – Szymon Niemczyk: - Nie lubię po meczu, zwłaszcza przegranym, mówić o pracy sędziego, ale nie mogę przejść obojętnie obok tego, czego dziś doświadczyliśmy. A mecz z takim przebiegiem zdarzył mi się pierwszy i mam nadzieję ostatni raz w życiu. Około 20 minuty rzuciłem w stronę naszej ławki, że jeśli arbiter będzie prowadził w taki sposób ten mecz, to zaraz będzie wysyp kontuzji...wykrakałem. Nie dość że przed meczem z kadry meczowej wypadł środkowy obrońca Tymek Sobek, którego bardzo godnie zastąpił Filip Kliś na tej pozycji, to już w pierwszej połowie wypadł nam Michał Bojdys. Zmuszony byłem przesunąć do obrony naszego środkowego pomocnika Adama Gibca, który zagrał tam może 10 minut i również musiał opuścić boisko z powodu kontuzji, będącej konsekwencją podobnego faulu, którego doświadczył Michał. Na środek obrony wędruje kolejny nasz środkowy pomocnik Marek Profic - on wytrzymał na tej pozycji trochę dłużej, bo około 15 minut i również musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Kolejnym poszkodowanym był Kacper Kasprzak, którego brutalnie sfaulowali goście i również zmuszony był opuścić boisko z urazem. Tych wszystkich kontuzji i urazów można było uniknąć, gdyby tylko sędzia wcześniej zarządził meczem, który zrobił się brzydki. I nie chodzi mi nawet o to, żeby dawać kartki, ale żeby przynajmniej odgwizdywać ewidentne faule. Żeby nie wyjść na „skamlącego” i poszkodowanego dodam, że sędzia był przynajmniej konsekwentny i nie widział również wielu fauli, które należały się drużynie gości. Co do naszej gry, nie wiem w jakim stopniu kontuzje wpłynęły ostatecznie na wynik meczu, wiem natomiast, że nie ułatwiły nam rywalizacji. Ponadto jest to kolejny mecz, w którym dwa, może trzy razy zapominamy o asekuracji własnego ataku i tracimy przez to dwie bramki. Kluczowym momentem - według mnie - była nasza stuprocentowa sytuacja z początku drugiej połowy, która mogła doprowadzić do remisu, a także niepodyktowany rzut karny na naszą korzyść. Tym razem faul w polu karnym zamienił się „cudownie” w rzut wolny z 16 metra. Przepraszam za wylane w opinii meczowej gorzkie żale i życzę wszystkim Wesołych Świąt.
TP/foto: PP
Rekord II Bielsko-Biała – Spójnia Landek 0:2 (0:1)
0:1 Merebashvili (45.+2. min.)
0:2 Ślosarczyk (59. min.)
Rekord II: Żołneczko – Żyrek, Bojdys (31. Targosz), Kliś, Kasprzak (78. Łuczak), Profic (61. Motyka), Gibiec (45. Gumółka), Mucha (46. Śliwka), Sobik, Tekieli, Młocek

najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Startowa 13, 43-300 Bielsko-Biała