Obrońcy tytułu włożyli w mecz tyle sił, by sięgnąć pewnie i ze spokojem po trzy punkty.
Czy z Kamilem Kucharskim w składzie łodzianie mogliby nastręczyć bielszczanom większych kłopotów? Niekoniecznie. Można było odnieść wrażenie na dystansie całego spotkania, że gdyby zaszła taka potrzeba, „rekordziści” wrzuciliby wyższy bieg. I jeśli cokolwiek można wytknąć biało-zielonym, to momenty dekoncentracji. Nie wszystkie przyjezdni wykorzystali, niemniej utrata trzech goli, to jednak ciut za wiele…
Zanim upłynęła 2. minuta spotkania rezultat otworzył Matheus (na zdjęciu). Przy premierowym trafieniu równie ważne, co dynamiczne wejście Brazylijczyka w pole karne, było dokładne podanie Deli spod linii autowej. Kolejne, długie minuty, to ostrzał bramki Kamila Izbiańskiego, w czym celował głównie Mikołaj Zastawnik. W trudnych dla Widzewa momentach pierwszej odsłony bramkarz Widzewa zapracował na miano najjaśniejszej postaci zespołu. Golkiperowi, niestety, nie dorównywali niektórzy z boiskowych partnerów. W. 11. minucie łatwą stratę Filipa Vaktora bezlitośnie wykorzystał Matheus. Dwa kolejne gole autorstwa pivotów Rekordu dowiodły, że podopieczni Marcina Stanisławskiego mają nad czym pracować w kontekście rywalizacji z mocnymi fizycznie rywalami. Kacper Pawlus wykorzystał zamieszanie po stałym fragmencie gospodarzy, a Hiszpan bez trudu poradził sobie z naciskiem obrońcy. Ostatnim akcentem trwającej 48 minut pierwszej połowy był bramkowy wolej Yvaaldo Gomesa, po stałym fragmencie. Siła i precyzja uderzenia to jedno, drugie – dostrzegalne rozluźnienie u gospodarzy. Gol padł na pół minuty przed syreną kończącą pierwszą odsłonę.
Szturm bielszczan po powrocie z szatni zapowiadało uderzenie w słupek w słupek Gustavo Henrique, tymczasem jednak nastąpiła kilkuminutowa „flauta”. Niechcący kolegów i publiczność na trybunach „ożywił” Krzysztof Iwanek, po którego nieudanym wyjściu Arkadiusz Szypczyński celnie lobował bramkarza Rekordu. Podziałało! W krótkim odstępie czasu dwie wyborne asysty zaliczył Stefan Rakić, a podania Serba na gole zamienili Matheus z M. Zastawnikiem. Okres świetnej gry „rekordzistów” trafieniem spuentował Michał Marek. Co ciekawe, tym samym każdy z pivotów Rekordu zaliczył po jednym golu. Wyczekiwanie na koniec spotkania przerwał indywidualną akcją Y. Gomes, „na raty” pokonując Jakuba Florka.
By jednak nie wybrzmiało, że w starciu z łodzianami okazali się minimalistami, uwaga – biało-zieloni są w co najmniej dobrej dyspozycji!
W najbliższą sobotę (g. 18:00) bielski Rekordu podejmie w hali „Widok” Contract Lubawa. Wejściówki na konfrontację mistrzów Polski z wicemistrzami kraju dostępne są w recepcji Centrum Sportu „Rekord” oraz na platformie kupbilet.pl.
TP/foto: MŁ
Rekord Bielsko-Biała – Widzew Łódź 7:3 (4:1)
1:0 Matheus (2. min.)
2:0 Matheus (11. min.)
3:0 Pawlus (15. min.)
4:0 Panes (17. min.)
4:1 Gomes (20. min.)
4:2 Szypczyński (27. min.)
5:2 Matheus (28. min.)
6:2 Zastawnik (29. min.)
7:2 Marek (31. min.)
7:3 Gomes (38. min.)
Rekord: Iwanek (Florek) – Rakić, Matheus, Dela, Panes, Gustavo Henrique, Zastawnik, Budniak, Marek, Kubik, Krzempek, Pawlus, Nawrat
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała