Jest punkt, satysfakcji nie ma…
Bielszczanie znów bez kompletu „oczek” na własnym obiekcie, choć – jak się wydawało – sprzyjały temu okoliczności.
Już po jednej z pierwszych akcji, po dograniu w pole karne Mateusza Klichowicza, do niezłej sytuacji strzeleckiej doszedł Daniel Świderski (na zdjęciu). Snajper Rekordu jednak chybił. Znacznie bardziej konkretni w działaniach ofensywnych byli częstochowianie. Owszem, Skra przeprowadziła składny, dynamiczny atak, ale tajemnicą bielskich defensorów pozostanie to, jak wiele swobody w polu karnym miał wbiegający z głębi pola Kacper Kaczorowski. Mimo niełatwej pozycji gracz Skry pokonał golkipera gospodarzy.
Dość szybko radość z prowadzenia zmąciło przyjezdnym nieodpowiedzialne zachowanie Gabriela Estigarrabii, który sfaulował przed „szesnastką” Huberta Żyrka, werdykt sędziego – w czerwona kartka. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, goście cofnęli się do uważnej – wcale nie desperackiej - obrony wyniku. Z kolei „rekordziści”, mając przewagę liczebną oraz w posiadaniu piłki, długo byli zbyt schematyczni, przewidywalni w ofensywie. Wyłomem były uderzenia Mateusza Pańkowskiego z 20. i Tomasza Nowaka z 28. minuty, oba niecelne. Dopiero pierwsza z minut doliczonego czasu gry przyniosła upragnionego gola dla biało-zielonych. Po kornerze T. Nowaka strzał głową D. Świderskiego sparował Filip Kramarz, po dobitce Krystiana Wrony futbolówka dotarła do celu. Niestety dla gospodarzy, w podbramkowym zamieszaniu, poważnie ucierpiał kapitan Rekordu – Konrad Kareta, który opuścił boisko na noszach.
Kto liczył na kontynuację ataków przez bielszczan po przerwie, ostrzeżeniem była okazja Kacpra Noworyty, który po kontrze zagroził bramce Wiktora Kaczorowskiego. Ten sygnał spowodował, iż na kilkanaście minut inicjatywę przejęli podopieczni Dariusza Klaczy. Efekt przewagi przyszedł dość szybko. W polu karnym rywali doskonale odnalazł się D. Świderski, który uderzeniem przy dalszym słupku ulokował piłkę w bramce. Dla „rekordzisty” to dwunaste trafienie na drugoligowych murawach.
Jednobramkowa przewaga, uszczuplony o jednego zawodnika skład rywali, to właśnie przytoczone wcześniej sprzyjające biało-zielonym okoliczności. Zamiast jednak podwyższyć prowadzenie lub zminimalizować zagrożenie ze strony Skry, gospodarze pozwalali rywalom na coraz swobodniejsze prowadzenie gry w tzw. szybkim ataku.
W 80. minucie W. Kaczorowski zdołał sparować strzał Mateusza Winciersza, wobec dobitki Igora Ławrynowicza był jednak bezradny.
„Rekordziści” znów poderwali się do ofensywy. W 82. minucie Jakubowi Kempnemu zabrakło tzw. decyzyjności, siedem minut później niezły strzał z powietrza K. Wrony bramkarz Skry sparował na rzut rożny.
Dla zdeterminowanych częstochowian remis w Cygańskim Lesie jest pierwszym w bieżących rozgrywkach. „Rekordziści” zapisali do tabeli dopiero drugi, domowy punkt, co trudno poczytywać w kategoriach sukcesu. W powszechnej opinii oczekiwanie były większe…
Już po spotkaniu Dariusz Klacza złożył rezygnację z dalszego prowadzenia biało-zielonych II-ligowców, o czym wkrótce w filmowym zapisie pomeczowej konferencji prasowej.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Skra Częstochowa 2:2 (1:1)
0:1 K. Kaczorowski (11. min.)
1:1 Wrona (45+1. min.)
2:1 Świderski (59. min.)
2:2 Ławrynowicz (80. min.)
Rekord: W. Kaczorowski – Pańkowski, Kareta (45+3. Bojdys), Wrona, Kasprzak, Wyroba (83. Ryś), Nowak, Żyrek (58. Tekieli), Klichowicz (58. Ciućka), Kempny (83. Młocek), Świderski