Rekord II Bielsko-Biała – Rekord Bielsko-Biała 2:3 (1:1)
1:0 Kuś (40. min.)
1:1 Batelt (43. min., głową)
1:2 Kasprzyk (57. min.)
1:3 Ciućka (77. min.)
2:3 Ligocki (90+1. min.)
Rekord II: Sroka (46. Mura) – Wojaczek, Kawulok (63. Porębski), Waliczek (46. Sobótka), Pater, Ligocki, Tarasz (72. Kościuch), Kolano, Szczurek (83. Tutaj), Hutyra, Kuś (80. Tomiczek)
Rekord: Kurowski – Madzia (46. Pańkowski), Batelt, Krysik (20. Twarkowski), Nocoń, Kowalczyk, Czaicki, Kasprzak, Mucha (46. Nowak), Wróbel (63. Ciućka), Wróblewski (46. Kasprzyk)
Wbrew końcowemu rezultatowi bratobójczemu starciu nie towarzyszyło nie wiadomo jak wielkie napięcie nerwowe, czy stres na trybunach oraz ławkach rezerwowych. W wielu przypadkach było to spotkanie ludzi, którzy na co dzień razem dzielą ławkę szkolną, klasę, czy klubową szatnię. Nadmiernego „prądu” w każdym razie nie było, co nie znaczy, że mecz pozbawiony był emocji, czy ciekawych piłkarsko akcentów.
Pierwsi do zdecydowanych ataków przystąpili faworyzowani trzecioligowcy. Bliscy otwarcia wyniku byli m.in. Szczepan Mucha (5. min.) i Szymon Wróblewski (14. min.), zabrakło jednak strzeleckiej precyzji. Z upływem minut podopieczni Dariusza Mrózka zwolnili tempo, spuścili z tonu. Skorzystali na tym gracze Dariusza Ruckiego, którzy coraz śmielej zapuszczali się pod pole karne rywali. W 38. minucie Kamil Hutyra nieznacznie chybił w dogodnej sytuacji, a że co się odwlecze… 120 sekund później po przytaczanej sytuacji pojedynek z Szymonem Kurowskim wygrał w polu karnym Adam Kuś. Zapachniało niespodzianką, ale tylko na trzy minuty. Po kornerze Bartosza Kowalczyka piłkę głową skierował do bramki rezerw Michał Batelt, robiąc użytek z ze swoich warunków fizycznych.
W drugiej części przewaga trzecioligowców nie podlegała dyskusji, natomiast zawodnicy „jedynki” zawodzili pod bramką Pawła Mury. Z wielu sytuacji do zdobycia gola wykorzystali tylko dwie. Bramkowe akcje, owszem ładne i kunsztowne, ale jak na posiadaną przewagę była to nikła zdobycz. Tymczasem młodzież Rekordu II nie zniechęcona rezultatem nadal szukała szans na zredukowanie strat. Co nie udało się na kwadrans przed końcem meczu Danielowi Paterowi, powiodło się po efektownej, zespołowej akcji i trafieniu Błażeja Ligockiego, już w doliczonym czasie gry.
TP/foto: PM