Rekord II Bielsko-Biała – Czarni Jaworze 2:1 (0:1)
0:1 Krawczyk (36. min., głową)
1:1 Sobik (46. min.)
2:1 Kasprzyk (71. min.)
Rekord II: Kurowski – Batelt, Ligocki, Waliczek, Wróblewski, Krzempek (81. min. Porębski), Kolano, Czaicki, Sobik, Kasprzak (89. Torchalski), Kasprzyk
Zespoły ze ścisłej czołówki ligowej tabeli uraczyły kibiców całkiem ciekawym widowiskiem, do którego gospodarze przystąpili wzmocnieni kilku graczami z trzecioligowej kadry. Dla odmiany szkoleniowiec jaworzan – Krzysztof Dybczyński, musiał mocno popracować nad zestawieniem wyjściowego składu, wobec absencji Jakuba Pilcha, Janusza Cyrana i Szymona Jastrzębskiego. Nie mogło zatem dziwić, ze trzy kwadranse pierwszej połowy mięły pod znakiem lekkiej przewagi „rekordzistów”. Zaskakiwał za to rezultat tej części meczu. Z optycznej przewagi i kilku groźnych uderzeń gospodarzy w kierunku bramki Czarnych nie wynikło nic wymiernego. Za to jedna z nielicznych wizyt gości w polu karnym Rekordu II, przy okazji rzutu rożnego, zakończył się celnym trafieniem Jakuba Krawczyka.
Po przerwie bielszczanie zameldowali się w pełni skoncentrowani i z wyraźną chęcią odrobienia strat. Już pierwsza akcja drugiej połowy przyniosła wyrównującego gola. Po dokładnej asyście, dograniu zza bocznej linii pola karnego Szymona Wróblewskiego, świetnym, precyzyjnym uderzeniem z pierwszej piłki błysnął Marek Sobik. Kwadrans później Dawid Kasprzyk (na zdjęciu) nie zdołał pokonać w sytuacji sam na sam Mateusza Markiela. Pięć minut po tej sytuacji, równie dogodnej szansy nie wykorzystał Kacper Kasprzak, który owszem – przelobował golkipera gości, ale bramkę Czarnych także…
Zawodzący dotąd napastnicy rezerw Rekordu w pełni zrehabilitowali się w 71. minucie. K. Kasprzak uwolnił się spod opieki obrońców i „na tacy” wyłożył piłkę przed linią bramkową K. Kasprzykowi. Samo trafienie było już tylko formalnością. Jeszcze kilka minut po akcji bramkowej M. Markiel świetnie obronił uderzenie Miłosza Krzempka z 18-stu metrów, po czym bielszczanie nieco spasowali. A szkoda, gdyż ewentualne trzecie trafienie pozwoliłoby całkowicie domknąć kwestię wyniku. Tego wyrachowania, chłodnej kalkulacji trochę „rekordzistom”. Z kolei jaworzanon zabrakło większych atutów personalnych w ofensywie oraz odrobiny szczęścia. Już na wstępie tzw. doliczonego czasu gry, strzelając nieco z boku pola karnego, Szymon Trybała obił zewnętrzną część słupka.
Następna seria spotkań w klasie okręgowej przyniesie kolejny szlagier, wicelider z Wilkowic podejmie przodujące w tabeli rezerwy Rekordu.
TP/foto: MŁ