Bielszczanie po raz ósmy w historii w finale Pucharu Polski!
Miałe ten mecz swoją historię. Po wygranej w Bochni 3:2 ciut bliżej awansu byli mistrzowie kraju. Był jednak kilkuminutowy fragment w drugiej połowie, gdy finalistami mogli czuć się gracze z Małopolski. Gościom zabrakło po prostu sił – fizycznych i ludzkich – by na pełnym dystansie dotrzymać kroku „rekordzistom”. Nieobecność Minora Cabalcety oraz Arkadiusza Budzyna była odczuwalna. Z kolei do składu gospodarzy wrócił po kilkunastodniowej absencji Mikołaj Zastawnik, choć daleki od optymalnej dyspozycji, to jednak poszerzył wachlarz personalnych wariatów, głównie w ofensywie.
Poziom meczu – falował, od momentów zachwytu, po chwile przestoju. Za to emocjami można byłoby obdzielić niejedno spotkanie ligowe, czy pucharowe. Dziesięć minut otwarcia przy lekkiej przewadze gospodarzy, którą zdyskontowali po świetnym, acz bardzo prostym, rozegraniem rzutu wolnego Pawła Budniaka ze Stefanem Rakiciem. Mieli okazje do podwyższenia prowadzenia biało-zieloni, ale i goście wysłali sygnał ostrzegawczy, gdy w 10. minucie bliski pokonania Krzysztofa Iwanka był Mikhael Almeida. Za tę interwencję golkiper Rekordu zebrał zasłużone brawa, ale już przy strzale Adama Wędzonego najzwyczajniej pokpił sprawę. Moment na rehabilitację „wybrał” sobie K. Iwanek najlepszy z możliwych. Na osiem sekund przed syreną kończącą pierwszą partię wychowanek futsalowego Rekordu wybronił uderzenie z przedłużonego rzutu karnego A. Wędzonego. Mimo spektakularnej interwencji w przerwie doszło do zmiany w bielskiej bramce.
Bartłomieja Nawrata „przywitał” już w 21. sekundzie drugiej części Tukka Pikkarainen, który przy dalszym słupku zamknął wstrzelenie Piotra Matrasa. Wychowanek BSF ABJ asystował również przy trafieniu Wojciecha Przybyła, po modelowo wyprowadzonej kontrze. W hali „Widok” powiało sensacją… Rzucili się „rekordziści” do odrabiania strat. Były strzały w słupek, były wyśmienite obrony Victora Sääfa, ale kluczowym, zwrotnym momentem meczu okazał się faul M. Almeidy na Matheusie, za który Brazylijczyk po raz wtóry w spotkaniu upomniany został kartką żółtego koloru. Grę w przewadze gospodarze wykorzystali, jak przy pierwszym trafieniu – po dwójkowej akcji kapitanów Rekordu i reprezentacji Serbii. Po jeszcze bardziej widowiskowej akcji i golu Matheusa bielszczanie doprowadzili do remisu. Wynik 3:3 jeszcze mocniej napędził ofensywę 5-krotnych zdobywców Pucharu Polski. Po podaniu S. Rakicia i trafieniu Gustavo Henrique Rekord wrócił na prowadzenie. W 31. minucie Sebastian Leszczak faulując Matheusa przekroczył limit dozwolonych przewinień. W bielskim obozie długo trwała narada – wybrać strzał z nieruchomo ustawionej piłki na siódmym metrze (miejsce popełnienia faulu), czy uderzenie z 10-go metra? Postawić na Matheusa w roli strzelca w pierwszym, czy Kamila Surmiaka (na zdjęciu) w drugim wariancie? Zdecydowano się na pierwszą, jak się okazało słuszną, opcję. Wyraźnie zmęczony, choć próbujący gry z „lotnym” bramkarzem, BSF ABJ „dobił” P. Budniak, któremu za wcześniejsze asysty zrewanżował się S. Rakić.
W finale PP bielszczanie rywalizować będą z Contraktem Lubawa, który w rewanżu ograł 5:3 Eurobus Przemyśl. Pierwsze ze spotkań rozegrane zostanie 1 maja br. (czwartek) w hali przy Widok 12, rewanż dwa dni później, w Lubawie.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – BSF ABJ Bochnia 6:3 (1:1)
1:0 Rakić (7. min.)
1:1 Wędzony (14. min)
1:2 Pikkarainen (21. min.)
1:3 Przybył (23. min.)
2:3 Rakić (27. min.)
3:3 Matheus (28. min.)
4:3 Gustavo Henrique (30. min.)
5:3 Matheus (31. min., przedłużony rzut karny)
6:3 Budniak (33. min.)
Rekord: Iwanek (Nawrat) – Doša, Matheus, Rakić, Panes, Gustavo Henrique, Budniak, Zastawnik, Marek, Dela, Surmiak, Krzempek, Pawlus

najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała