Wbrew temu co mówi wynik, „rekordziści” gorsi od Zagłębia nie byli.
Oba zespoły przez blisko pół godziny pierwszej partii trzymały się we wzajemnym, mocnym „uścisku”. Żadna z drużyn nie potrafiła rozwinąć skrzydeł w ofensywie, nie mówiąc o wykreowaniu dogodnych sytuacji strzeleckich. Po kilku obustronnie nerwowych i chaotycznych minutach wydawało się, iż bliżsi opanowania newralgicznej strefy – centrum boiska, są gospodarze. Jednak po przechwytach Piotra Wyroby i Huberta Żyrka zabrakło finalizacji. Nieco skonfundowani brakiem kontroli nad strefą środkową sosnowiczanie próbowali zdominować biało-zielonych siłą fizyczną. W efekcie, w krótkim, 10-ciominutowym okresie, aż czterech zawodników Zagłębia zostało upomnianych żółta kartką.
Wystarczył jeden moment dekoncentracji, nieuwagi bielszczan w defensywie, a goście wyszli na prowadzenie. Stuprocentową okazję strzelecką Kamilowi Bilińskiemu wypracowali zagraniami z pierwszej piłki Bartosz Boruń z Bartoszem Zawojskim. Były napastnik m.in. Podbeskidzia nie dał szans Pawłowi Florkowi, uderzając z odległości sześciu, siedmiu metrów.
Naturalną koleją rzeczy „rekordziści” ruszyli do odrobienia bramkowej straty. W 36. minucie z dystansu mocno przymierzył Daniel Świderski, 60. sekund później z bliska główkował Michał Śliwka (na zdjęciu). W obu przypadkach skutecznie interweniował w bramce Kacper Siuta. Już w doliczonym czasie gry bliscy trafienia byli Krystian Wrona i Tomasz Nowak. Przy obu uderzeniach brakowało jednak do szczęścia raczej kilkudziesięciu, niż kilku centymetrów…
Po kwadransie przerwy goście wrócili do postawy wyczekiwania na rozwój wydarzeń. Jeśli podopieczni Marka Saganowskiego przechodzili do tzw. ataku pozycyjnego, czynili do w nieśpiesznym tempie. Natomiast „rekordziści” po dwóch zmianach dokonanych przez Dariusza Klaczę w przerwie, z upływem minut, zademonstrowali oczekiwaną przez kibiców odwagę ofensywie. W trakcie 300-stu sekund, między 54., a 59. minutą bielszczanie czterokrotnie, poważnie zagrozili bramce przyjezdnych. W kierunku bramki uderzali: T. Nowak, Michał Bojdys i dwakroć M. Śliwka. Skrzydłowy Rekordu miał doskonała okazję do wyrównania, dobijając piłkę po strzale Jana Ciućki i niepewnej interwencji K. Siuty. Z niewielkiej odległości 19-latek uderzył wprost w bramkarza Zagłębia. Jednak co się odwlecze…
Po kornerze T. Nowaka piłka dotarła w głąb „szesnastki”, skąd niepilnowany Kacper Kasprzak po opanowaniu futbolówki huknął nie do obrony.
Po reakcji obu zespołów widać było, że jeden punkt ich nie zadowala. Tempo gry nie spadało, choć można było mieć zastrzeżenia do jej jakości. Pojawiało się coraz więcej niedokładności i gry faul. W 67. minucie goście byli bliscy powrotu na prowadzenie. Przy kontrze K. Bilińskiego z Bartoszem Snopczyńskim zabrakło precyzji przy tzw. ostatnim podaniu.
Z każdą minutą, na podstawie boiskowego obrazu, można było nabrać przekonania, że oba zespoły jednak podzielą się punktami. Tymczasem w 88. minucie bielszczanie popełnili błąd w asekuracji. Nikt nie wsparł Mateusza Pańkowskiego, po zbyt krótkim wybiciu piłki spod pola karnego Rekordu. Choć z drugiej strony nie wiadomo, czy nie lepszym rozwiązaniem było wsteczne podanie defensora do bramkarza? Tego się już nie dowiemy… W każdym razie, środkowy obrońca zdołał jeszcze zablokować strzał K. Bilińskiego, lecz pozbawiony opieki Emmanuel Agbor precyzyjnie uderzył obok. P. Florka.
Już po upływie 90-ciu munut K. Kasprzak przeniósł piłkę nad poprzeczką z pola bramkowego, a strzał J. Ciućki sparował na korner K. Siuta.
Czego zabrakło w zakresie taktycznym, technicznym, czy motorycznym, by bielszczanie sięgnęli po choćby jeden punkt? Na to pytanie kompetentnej odpowiedzi może udzielić wyłącznie sztab szkoleniowy „rekordzistów”. Z naszej perspektywy w tej materii biało-zieloni faworyzowanym sosnowiczanom co najmniej nie ustępowali. Natomiast zabrakło dwóch elementów, których wypracować w trakcie treningów nie sposób. Po pierwsze, osławionego łutu szczęścia. Po drugie – przekonania o własnej wartości, stuprocentowej wiary w siebie samych. Pewni siebie „rekordziści” nie czekaliby na to, co zaproponują na murawie rywale. Sami, od startu, narzuciliby własne warunki gry. Pozostaje liczyć, że to przyjdzie niebawem, oby wkrótce… Może już w za tydzień w Grudziądzu w meczu 3. kolejki Betclic 2. Ligi?
TP/foto: DB
Rekord Bielsko-Biała – Zagłębie Sosnowiec 1:2 (0:1)
0:1 Biliński (27. min.)
1:1 Kasprzak (64. min.)
1:2 Agbor (88. min.)
Rekord: Florek – Kareta, Pańkowski, Wrona (46. Bojdys), Kasprzak, Wyroba (80. Ryś), Nowak, Żyrek (73. Młocek), Klichowicz (46. Ciućka), Śliwka, Świderski (73. Kamiński)