Rekord Bielsko-Biała – SWD Wodzisław Śląski 3:2 (1:1)
0:1 Piętakiewicz (7. min.)
1:1 Adamek (43. min.)
1:2 Gulec (52. min.)
2:2 Adamek (75. min.)
3:2 Moskała (90+6. min., z rzutu wolnego)
Rekord: Ciupa – Nowak, Skolarz, Cygan, Pietrzyk (76. Czyż), Włodarczyk (85. Galus), Knysak (30. Madeja), Nowacka (62. Kłębek), Moskała, Adamek, Chóras
Trzy kwadranse pierwszej połowy nie olśniły poziomem gry. Po początkowej, obustronnej i krótkotrwałej wymianie ciosów, z golem dla zespołu gości tempo gry wyraźnie spadło. Bramkową akcję SWD zainicjowała ex-„rekordzistka” – Aleksandra Kaim, a po dośrodkowaniu z lewej strony Katarzyny Jaszek, głową celnie przymierzyła Julia Piętakiewicz. Po utracie gola bielszczanki wyraźnie straciły rezon, stres i presją w postawie biało-zielonych były, aż nadto widoczne. Podopiecznym Marcina Trzebuniaka niewiele kleiło się w ofensywie, a gdy jeszcze plac gry opuściła z kontuzją Magdalena Knysak, można było mieć uzasadnione obawy o dalszy przebieg meczu w wykonaniu gospodyń. Miała w 40. minucie niezłą okazję do wyrównania Klaudia Adamek (na zdjęciu przy piłce) obsłużona prostopadłym podaniem przez Klaudię Nowacką, zabrakło jednak strzeleckiej precyzji. Za to 180 sekund później K. Adamek optymalnie zamknęła szybki atak skrzydłem Katarzyny Moskały.
Nawet jeśli wyrównujący gol tchnął optymizm w bielskie szeregi, stanowił podbudowę planu gry w drugiej połowie, to wszystko dość szybko uległo rozsypce. Roksanie Gulec wystarczyło nieco swobody przed polem karnym Rekordu, aby oddać niesamowite uderzenie, po którym piłka wpadła do bramki, będąc poza zasięgiem ramion Klaudii Ciupy. Tu już nie było miejsca na rozpamiętywanie, analizowanie i chłodną kalkulację, „rekordzistki” ruszyły do frontalnego ataku. Detaliczny opis kolejnych kilkudziesięciu minut spotkania jest wręcz niemożliwy do zrealizowania, aż tyle działo się na przedpolu oraz w „szesnastce” SWD. Dość podkreślić, że piłka trzykrotnie odbijała się od poprzeczki wodzisławskiej bramki, w kilku dogodnych dla bielszczanek sytuacjach arbiter odgwizdywała pozycję spaloną. Swoje, ba nawet więcej niż powinna, robiła w bramce gości świetnie dysponowana Patrycja Dulak. Bramkarka przyjezdnych ponownie skapitulowała dopiero po silnym strzale „pod ladę” K. Adamek z pola karnego. Wydawało się, iż wobec ubytku energii, gospodynie poprzestaną na podziale punktów, który summa summarum chyba nie byłby złym zakończeniem. Jednak mimo „jazdy na oparach” bielszczanki do końca doliczonego czasu gry ambitnie walczyły o całą pulę. Nagrodę przyniósł celny strzał z rzutu wolnego z ok. 22-23-ech metrów K. Moskały. W tej roli, egzekutorki stałego fragmentu, skrzydłowa Rekordu wystąpiła po raz pierwszy. Może nie była to efektowna rola na Oskarową miarę, za to efektywna, gdyż na wagę trzech punktów. Te z kolei pozwoliły utrzymać bezpieczną, pięciopunktową przewagę nad konkurentkami z Olsztyna.
TP/foto: MŁ