Po raz pierwszy w czwartoligowym sezonie 2023/24 oba zespoły poznały, co to takiego – podział punktów.
Przed tym spotkaniem na koncie Rekordu II i Orła widniało po osiem zwycięstw i tyleż porażek. Na podstawie obrazu 60-65-ciu minut bielszczanie mogliby czuć się zawiedzeni brakiem kompletu punktów. Natomiast po błędach popełnionych w trakcie półgodzinnego finiszu, powinni mieć satysfakcję ze zdobycia jednego „oczka”.
Początek meczu 17. kolejki był dla gospodarzy bardzo obiecujący. W 6. minucie Łukasz Byrtek w bramce gości, w 9. boczna siatka, były przeszkodą dla Kacpra Pawlusa w zdobyciu gola. Dziesięć minut później, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marka Profica, w dogodnej sytuacji Adam Gibiec główkował nad poprzeczką. Wreszcie w 28. minucie piłkę po strzale Bartłomieja Twarkowskiego sprzed linii bramkowej wybił Marcin Studencki. I gdy wydawało się, że biało-zieloni najzwyczajniej „wyszumieli się”, a przyjezdni zrównoważyli obraz potyczki, na efektowną, na indywidualną akcję zdecydował się Jakub Kempny. Sam jej finał, uderzenie pod poprzeczkę z narożnika „szesnastki”, był jeszcze bardziej spektakularny, niż sama „solówka” 19-latka.
Po przerwie wydawało się, że ekipa z Łękawicy skonsolidowała szeregi, z lekka przejmując inicjatywę. W 54. minucie, po kornerze, strzał Seweryna Caputy zablokował Szymon Nocoń, a przy dobitce z kilku metrów Jakub Kos chybił w sposób tylko sobie wiadomy. Riposta „rekordzistów” była najlepsza z możliwych. Po rozegraniu piłki z rzutu wolnego przez M. Profic z Sz. Noconiem i dośrodkowaniu ze złapaniem futbolówki nie poradził sobie golkiper Orła, co „na raty” wykorzystał K. Pawlus.
Prowadząc 2:0 gospodarze przedwcześnie uwierzyli, iż w tym spotkaniu nie stanie się im już żadna krzywda. Nic bardziej mylnego… Co gorsza, to „rekordziści” zaprosili rywali „do tańca”, poprzez niefrasobliwe zachowania w defensywie i kuriozalne błędy przy wyprowadzaniu piłki z własnej strefy obronnej. Nawet „pudło” z 69. minuty Jakuba Michalca nie okazało się wystarczającym ostrzeżeniem. Całą przewagę bielszczanie roztrwonili w 180. sekund. Tyle czasu potrzebowali J. Michalec i Robert Mrózek, by skarcić „dwójkę” Rekordu za kardynalne błędy pod własną bramką.
Naturalnie gospodarze poderwali się jeszcze do ataków, próbowali wrócić na prowadzenie. I być może udaliby się do szatni z poczuciem pomeczowego niedosytu, gdyby nie dwie, stuprocentowe okazje graczy Orła.
Vołodymyr Kotełba (na zdjęciu) nie dał się pokonać R. Mrózkowi w sytuacji sam na sam, wybronił również mocne uderzenie głową S. Caputy, a wszystko w końcowych sekwencjach… doliczonego czasu gry.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Rucki: - Do minuty 60-tej wydawało się wszystko pod kontrolą. Po bramce na 2:0 uwierzyliśmy że jesteśmy „Panami-piłkarzami” i swoimi błędami w wyprowadzeniu piłki napędziliśmy rywali. Nie potrafiliśmy zareagować i przejąć inicjatywy, bo nie radziliśmy sobie z długimi piłkami przeciwnika, który skutecznie wybijał nas z rytmu. Czujemy spore rozczarowanie i duży niedosyt po tym meczu....
TP/foto: MŁ
Rekord II Bielsko-Biała – Orzeł Łękawica 2:2 (1:0)
1:0 Kempny (40. min.)
2:0 K. Pawlus (58. min.)
2:1 Michalec (69. min.)
2:2 Mrózek (71. min.)
Rekord II: Kotełba – Gibiec, Walaszek, Madzia, Nocoń (70. Górkiewicz), Profic, Twarkowski, Żyrek, Śliwka, Kempny, K. Pawlus