Na wstępie najłatwiej byłoby zapytać – jaki to będzie sezon, ale tego w pandemicznych realiach nie wie chyba nikt…
- Trzeba przyznać, że sezon będzie wyjątkowy. W lidze wystąpi siedemnaście zespołów, co jest swoistym rekordem. Drużyny muszą być przygotowane na rozegranie trzydziestu dwóch meczów, nie licząc reprezentacji, Ligi Mistrzów w naszym przypadku oraz Pucharu Polski. Często mecze będą się odbywać w środku tygodnia, co oznacza, że duże znaczenie będzie miało przygotowanie fizyczne oraz szeroka kadra zespołu. Nie zakładamy, że koronawirus pokrzyżuje nam plany. Liczymy na rozegranie wszystkich spotkań, co nie zmienia faktu, że najbliższy mecz jest najważniejszy i na tym się skupiamy. Dla nas teoretycznie nic się nie zmienia. Głównym celem jest obrona mistrzostwa kraju, dobry występ w Lidze Mistrzów i zdobycie Pucharu Polski. Chcemy prezentować skuteczny i widowiskowy futsal.
Pomówmy wyłącznie o sporcie, kadra mistrzów Polski uległa przeobrażeniu, co mają wnieść do niej Matheus, Bernardo, czy wychowankowie – Kamil Hutyra i Bartłomiej Twarkowski? Wygląda to na wyraźny kurs na młodość…
- Transfer Matheusa był przygotowywany od dłuższego czasu, wiemy na co go stać i jesteśmy pewni, że wzmocni nasz zespół. Pomimo swojego młodego wieku jest już dojrzałym zawodnikiem. Bernardo ma wzmocnić rywalizację w zespole, ma dobrą technikę i dynamikę, ale potrzebuje czasu na przystosowanie się do wysokiego tempa gry. Jak zawsze dajemy szansę naszym młodym wyróżniającym się zawodnikom, takimi są Kamil Hutyra i Bartłomiej Twarkowski. W okresie przygotowawczym udowodnili, że warto na nich stawiać. Młodzież ma od kogo się uczyć, mamy klasowych, doświadczonych zawodników, którzy nieraz udowodnili, że w trudnych sytuacjach można na nich liczyć, są w stanie wygrywać z dobrymi europejskimi drużynami i trzeba przyznać, to na nich spoczywa ciężar walki o główne trofea.
Przegrany półfinał PP z lubawianami należy odbierać niczym sygnał ostrzegawczy?
- Odpadnięcie z Pucharu Polski pozostawia niedosyt, zależy nam na każdym zwycięstwie. Od kilku lat mamy to na uwadze, że jest kilka zespołów, które myślą o mistrzostwie i bardzo im zależy na zwycięstwach z nami. Clearex, Gatta, Piast, czy Constract, regularnie się wzmacniają. Tym samym poprzeczka wymagań idzie coraz wyżej, dzięki temu możemy się rozwijać i grać coraz lepiej. Mimo wszystko, to jednak my jesteśmy faworytem ligi. Wszystko zależy od naszej koncentracji, determinacji i przygotowania do kolejnego najbliższego meczu.
Twoja ocena przygotowań „rekordzistów”, pojawiły się jakieś nowinki?
- Przygotowanie do tego sezonu było bardzo nietypowe z kilku powodów. Ostatni mecz o punkty zagraliśmy 7 marca, od tego czasu minęło już pół roku. Można powiedzieć, że ten okres podzieliliśmy na trzy etapy. Pierwszy podtrzymania formy, licząc na wznowienie sezonu w kwietniu, ewentualnie w maju. Drugim etapem można nazwać pierwszą fazę okresu przygotowawczego, był to miesięczna praca w maju i czerwcu. Trzeci etap, to już właściwe przygotowanie lipcowo-sierpniowe. W tym okresie zagraliśmy trzy sparingi i dwa mecze pucharowe. Nowinką było też to, że z uwagi na pandemię obóz przepracowaliśmy na własnych obiektach. Brak zachowania rytmu ligowego oraz niewielka ilość sparingów - w tym okresie mało drużyn trenuje - sprawiło, że trudniej wrócić na właściwe tory. Stąd moje stwierdzenie, że był to bardzo nietypowy czas.
Jeden z regulaminowych zapisów mówi, iż do uznania za końcowe rezultaty w lidze wystarczy rozegranych 50 procent spotkań plus jeden mecz. Wniosek nasuwa się prosty – od razu trzeba grać na „pełny gaz”…
- Dokładnie tak. W tym względzie u nas nic się nie zmienia!
UEFA przesunęła termin losowania Ligi Mistrzów z 2 na 15 września, jak odbierasz tę decyzję?
- Trudno przewidzieć powód tej decyzji, chcielibyśmy już poznać przeciwników. Możliwe, że z uwagi na koronawirusa UEFA myśli o zmianie formuły Ligi Mistrzów... Musimy czekać cierpliwie do 15 września.
Startujemy od domowych meczów ze Słonecznym Stokiem Białystok oraz beniaminkiem z Lęborka. Po letnich przygotowaniach niewiele wiadomo o ekipie z Podlasia, z kolei u nowicjusza z Pomorza spotkasz dobrego znajomego sprzed lat, kiedyś boiskowego kolegę, aktualnie trenera Teamu Lębork – Wojciecha Piętę…
- Drużynę z Białegostoku znamy bardzo dobrze. Odeszło z niej kilku kluczowych zawodników, co może mieć wpływ na ich grę. Zagrali mało sparingów i trudno powiedzieć w jakiej są formie. Zrobimy wiele, żeby dobrze rozpocząć sezon. W drugiej kolejce spotkamy się z Lęborkiem. Trenerem tej drużyny jest mój dobry znajomy ze wspólnych występów w Cleareksie i kadrze Polski - Wojciech Pięta. Ma duże doświadczenie nie tylko futsalowe, podobnie jak ja występował na boiskach trawiastych. Jestem przekonany, że dobrze poukładał swój zespół. Team Lębork jest beniaminkiem, ale ma kilku ekstraklasowych graczy, co na pewno na parkietach ligowych ma duże znaczenie. Nie możemy ich zlekceważyć.
TP/foto: PM