Statystyki po zasadniczej części sezonu imponujące: dziesięć meczów – komplet zwycięstw, bilans bramkowy – 77:17. No i jeszcze coś, czego w liczby nie da się „ubrać” – styl….
- Można powiedzieć, że to właśnie od stylu chcieliśmy zacząć. Już w poprzednim sezonie staraliśmy się dominować rywali i mimo, że nie przekładało się to w stu procentach na wynik, czułem, że podążamy dobrą drogą. Sezon obecny potwierdził, że ciężko pracując i wierząc w proces, który nakreśliliśmy zespołowi, można pokonać swoje limity i cieszyć się w każdym meczu z dobrej, ofensywnej gry i trzech punktów. Biorąc pod uwagę jednak specyfikę rozgrywek, sezon zasadniczy jest już za nami, teraz każdy zespół jest „równy” i nikt już w tabele nie będzie spoglądał. My z tej części sezonu „zabierzemy” ze sobą doświadczenie i nasze podstawowe założenie, w którym najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Rzecz jasna z kompletu zwycięstw i efektywnej oraz efektownej gry należy się cieszyć, a przede wszystkim pogratulować zespołowi dobrego wyniku, co niniejszym czynię!
Która z zawodniczek, a może jest ich kilka, która poczyniła największy postęp w ostatnich miesiącach?
- Zacząłbym od tego, że dużo osób poświęciło czas w przedsezonowych zapowiedziach naszym transferom reprezentantek Polski, zapominając o tym, że już w zeszłym sezonie, tworzyliśmy dobrze funkcjonujący zespół, który ciężko pracował na treningach, aby rzeczony postęp wykonać. Jeśli wziąć pod uwagę obecny sezon trzeba oczywiście zaznaczyć, że nasze nabytki w pełni się sprawdziły i być może był to element, którego w ubiegłym sezonie zabrakło. Natomiast nie można zapomnieć jaki progres poczyniły zawodniczki, które pracują już z nami dwa, trzy lata, żeby wspomnieć Anię Chóras, która mocno pracuje na miano lidera swojej czwórki do spółki z Karoliną Czyż. Jest nietuzinkowa Klaudia Nowacka oraz Magdalena Skolarz z tuzinem bramek na koncie, czy Wiktoria Nowak, która w poprzednim sezonie zdobyła jednego gola, a w tym ma już ich już piętnaście i jest najlepszą strzelczynią naszego zespołu i swojej czwórki. Niezmiennie czołowymi postaciami zespołu są Kasia Moskała i Magda Knysak, ale jest także nasza młodzież, która zaczyna mocno naciskać na starsze koleżanki i odcisnęła znaczące piętno na wyniku fazy zasadniczej. Duży komfort dawały nam również nasze bramkarki, które równo i dobrze broniły. Trzeba oddać, że również dzięki ich poświęceniu straciliśmy niewiele goli. Dlatego krzywdzące byłoby nie docenić ciężkiej pracy wszystkich dziewczyn, która dała nam zamierzony efekt.
Elementy do poprawy? W czym jeszcze tkwią rezerwy u „rekordzistek”?
- Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że.....w głowach. Realizujemy praktycznie wszystkie założenia w stopniu dobrym lub bardzo dobrym, więc widać, że dziewczyny mają wiedzę jak się zachowywać w poszczególnych sektorach parkietu i co robić. Więc jeśli realizują to w pełni skoncentrowane, zawsze jestem spokojny o wynik. Były natomiast w tej części sezonu mecze, w których dobry wynik nas usypiał, co nie zawsze wywoływało uśmiech na mojej twarzy i takie momenty nie mają prawa nam się przydarzać w nadchodzącej fazie play-off.
Za dwa tygodnie pierwsze ze spotkań ćwierćfinałowych z gdańszczankami, co będzie najtrudniejsze rosnąca klasa rywalek, która będzie wzrastać, czy łączenie futsalowych obowiązków z meczami rundy wiosennej w I lidze?
- Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że nie ma problemów - są tylko wyzwania. Współprowadząc oba zespoły, z osobą taką jak Marcin Trzebuniak, nie sposób tych wyzwań nie podejmować. Obaj jesteśmy ambitnymi trenerami, ale i rozumiemy świetnie filozofię klubu oraz siebie nawzajem, stąd proces przygotowania do obu meczów jest już przez nas zaplanowany i wyważony. Nie będą to łatwe dwa weekendy, ale... nikt nie mówił też, że będzie łatwo. Odpowiadając na pytanie: uważam, że na rosnącą klasę rywalek nasze zawodniczki wręcz czekały, po to się gra i trenuje, żeby mierzyć się z najlepszymi, więc raczej będzie to motywować zespół. Co do łączenia obowiązków, utarło się trochę wzorem piłki męskiej, że granie na „kilku frontach” może być zmorą... Sądzę jednak, że w naszym przypadku będzie to siłą i dziewczyny pokażą pełnie swoich umiejętności, a my wraz z całym sztabem zrobimy wszystko, aby do każdego meczu dziewczyny były przygotowane na sto procent. Przypomnę tylko, że pięciokrotny mistrz Polski w futsalu - AZS UJ Kraków - również przez wszystkie lata łączył obowiązki w hali z grą na zielonych boiskach. Chyba nikt z Nas nie obraziłby się gdybyśmy chociaż w połowie dorównali „Jagiellonkom”?
TP/foto: PM