Piłka nożna

LKS Goczałkowice-Zdrój – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (0:0)

O włos od pełni szczęścia…

 

Pod względem piłkarskiej jakości pierwsza odsłona mogła przypaść do gustu postronnym obserwatorom spotkania. Były podbramkowe okazje, były kąśliwe uderzenia, parady bramkarskie, ciekawe zagrywki taktyczne, tylko goli zabrakło…

 

Golkiper Rekordu – Paweł Florek, został zmuszony do wysiłku po główce napastnika LKS-u. W 5. minucie Filip Waluś (na zdjęciu), po dograniu Tomasza Nowaka, znalazł się w sytuacji „oko w oko” z Klaudiuszem Mazurem. Górą był bramkarz goczałkowiczan. 120. sekund później, po chytrym zachowaniu Daniela Kamińskiego, do dogodnej sytuacji strzeleckiej na 16. metrze doszedł Zbigniew Wojciechowski, jednak z sygnalizowanym uderzeniem bez trudu poradził sobie K. Mazur. O wiele większego wysiłku wymagała obrona strzału Daniela Świderskiego z 12. minuty spotkania. Uderzającemu z 11-stu metrów snajperowi trudno cokolwiek wytknąć, tym bardziej trzeba docenić kunszt golkipera miejscowych.

Na uznanie rzetelnie zapracował również P. Florek, w krótkim odstępie czasu (30-31. minuta) broniąc dwa groźne strzały zawodników z Goczałkowic-Zdroju.

 

Ewentualne niedostatki piłkarze obu ekip zrekompensowali kibicom z nawiązką po przerwie. Już w 57. minucie, po akcji D. Kamińskiego, gol wisiał w powietrzu, skończyło się tylko kornerem dla gości. Co się odwlecze… Nieco później D. Kamiński bardzo dobrym podaniem obsłużył D. Świderskiego, który wykorzystał poślizgnięcie obrońcy i ulokował piłkę w bramce. Idący za ciosem bielszczanie mieli kolejne szanse do zdobycia goli. W 65. minucie T. Nowak wyraźnie przestrzelił z 16-stu metrów, a D. Świderski głową chybił celu (69. min.) z niewielkiej odległości od bramki. Dwie minuty później, po świetnie wyprowadzonej z głębi pola akcji Piotra Wyroby, futbolówka znalazła drogę do siatki, lecz arbiter dopatrzył się pozycji spalonej u jednego z „rekordzistów”. Nie było natomiast wątpliwości przy golu F. Walusia, który sytuację sam na sam oraz doskonałe podanie Kacpra Kasprzaka zamienił na gola.

W najmniej spodziewanym momencie, gdy wydawało się, że wszystko układa się po myśli lidera trzeciej ligi, grupy trzeciej, w nieracjonalny sposób sytuacja wymknęła się spod kontroli. Po zagraniu ręką w polu karnym Szymona Noconia sędzia wskazał na jedenasty metr, z którego nie pomylił się Krzysztof Kiklaisz. W szóstej minucie doliczonego czasy gry gospodarze przeprowadzili ostatni, bardzo przemyślany atak. Po mocnym dośrodkowaniu w pole bramkowe piłkę zapewne chciał zastopować klatką piersiową Sz. Nocoń…, wyszło trafienie samobójcze.

 

Zdobyty punkt cieszy i smuci. Z jednej strony „rekordziści” powiększyli do dwóch „oczek” przewagę nad rezerwami Śląska, które uległy 0:1 MKS-owi Kluczbork, z drugiej – różnica nad wrocławianami mogła być wyraźniejsza.

 

Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Klacza: - Dzisiaj cieszą się w Kluczborku i we Wrocławiu. Przypominam, że to dalej my jesteśmy liderem i wiemy, gdzie chcemy być na końcu tego sezonu. Wszystko w naszych nogach!

 

 

TP/foto: PM

LKS Goczałkowice-Zdrój – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (0:0)

0:1 Świderski (60. min.)

0:2 Waluś (76. min.)

1:2 Kiklaisz (82. min., z rzutu karnego)

2:2 Nocoń (90+6. min., samobójczy)

Rekord: Florek – Madzia, Kareta, Pańkowski (46. Wrona), Wojciechowski (79. Nocoń), Wyroba, Nowak, Kasprzak, Kamiński (79. Śliwka), Waluś (85. Twarkowski), Świderski (90+2. Idzik)

Skrót meczu:

 

 

 

 

najbliższy mecz

PIŁKA NOŻNA
01.03.2025 / sobota
Betclic 2. Liga - Kolejka 20
vs
Rekord Bielsko-Biała
Olimpia Grudziądz

poprzedni mecz

PIŁKA NOŻNA
23.11.2024 / sobota / godz. 17:00
Betclic 2. Liga - Kolejka 19
2 : 1