Brązowe medale MP dla futsalowców z Leszna.
Po pierwszej części niemal wszystkie statystyki dotyczące ofensywy wskazywały na leszczynian, jako aktywniejszą stronę drugiego ze spotkań o brązowy medal MP. Niemal, gdyż ta najistotniejsza, bramkowa była remisowa.
Zdeterminowani gospodarze, napędzani dopingiem kompletu publiczności w „Trapezie”, natarli na bielszczan z werwą, wręcz furią, jakby chcieli wynik rywalizacji rozstrzygnąć na swoją korzyść już w pierwszych minutach. Praktycznie każdy z graczy GI Malepszy, nie wyłączając fińskiego bramkarza, podejmował próby pokonania świetnie usposobionego Bartłomieja Nawrata (na zdjęciu). Golkiperowi Rekordu czasami w sukurs przychodzili koledzy, częściej jednak zawodnicy z Leszna pudłowali w wybornych sytuacjach. Nie pomylił się dopiero Daniel Gallego, wykorzystując tyleż precyzyjne, co zaskakujące podanie Adriana Skrzypka. Po objęciu prowadzenia ekipa z Wielkopolski najwyraźniej osiadła na laurach, co umiejętnie wykorzystali „rekordziści”. Po dograniu z kornera Stefana Rakicia, strzale z dystansu Gustavo Henrique, rykoszet Erica Panesa całkowicie zaskoczył Antti’ego Koivumaki, w bramce miejscowych.
Przy takim rezultacie można było liczyć na doświadczenie w grze o stawkę biało-zielonych. Jednak oględnie rzecz ujmując, dla bielszczan okoliczności nie były sprzyjające. Tylko rozkojarzeniu, dekoncentracji można przypisać to, w jaki sposób goście stracili drugiego gola. Zaraz na wstępie drugiej odsłony gospodarze egzekwowali rzut wolny spod linii autowej, przy którym „rekordziści” dali się nadspodziewanie ograć. Po dograniu D. Gallego piłkę przepuścił Mateusz Lisowski, a przy dalszym słupku bramki stały fragment domknął A. Skrzypek.
Kolejne minuty przypominały futsalowe przeciąganie liny, działo się pod obu bramkami. Bielszczanom było niesłychanie trudno narzucić własne warunki gry, gdyż odczuwalnie brakowało ofensywnych, kontuzjowanych „armat”: Mikołaja Zastawnika, Michała Marka, Matheusa i Kamila Surmiaka.
Natomiast od - mniej więcej - 31. minuty, od wejścia Krzysztofa Iwanka w miejsce B. Nawrata, bliżej zdobycia gola byli 7-krotni mistrzowie Polski. Manewr miał klarowny cel – zamknięcie rywali na ich połowie boiska, jak najbliżej leszczyńskiej bramki. Ostrzeliwali ją m.in. Dela i Martin Doša, trzykrotnie bliski trafiania był Paweł Budniak, w tym w 33. minucie „stemplując” słupek.
Ostatnie minuty gry o brąz były, niczym cała faza play-off w wydaniu ustępujących mistrzów kraju: z elementami dramaturgii, pierwiastkiem heroizmu, olbrzymią dawką emocji, maksymalnym zaangażowaniem, z rzadka z happy end’em.
Leszczynianie po raz pierwszy w historii sięgnęli po brązowy medal mistrzostw kraju. Gratulujemy!
Natomiast „rekordzistów” zabraknie na podium po raz pierwszy od 2013 roku. Jednak sezonu 2024/25 absolutnie nie spisujemy „na straty”. Superpucharu i Pucharu Polski z klubowej gabloty nikt nie zabierze, wspomnień i ekscytacji udanym startem w Lidze Mistrzów – nikt nie odbierze.
PS. Meczu „numer 300” Bartłomieja Nawrata w Rekordzie, jak całej, 11-letniej przygody bramkarza z biało-zielonymi – nie zapomnimy.
TP/foto: PM
GI Malepszy Arth Soft Leszno – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (1:1)
1:0 Gallego (11. min.)
1:1 Panes (16. min.)
2:1 Skrzypek (21. min.)
Rekord: Nawrat (Iwanek) – Rakić, Gustavo Henrique, Doša, Panes, Dela, Budniak, Krzempek, Pawlus, Florek
Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 2 – 0
