Oto wstęp i krótki fragment przytaczanego tekstu.
Nieco w cieniu LKS-u Goczałkowice-Zdrój z Łukaszem Piszczkiem na pokładzie, status niepokonanej na starcie gr. 3 III Ligi zachowała tylko jedna drużyna - Rekord Bielsko-Biała. Klub ze stadionu przy ulicy Startowej, który od wielu lat jest integralną częścią czwartego poziomu rozgrywkowego, a pięć ostatnich sezonów zakończył w górnej połowy tabeli, tym razem wszedł w rozgrywki w jeszcze lepszym stylu. Wysokie aspiracje „Rekordzistów” potwierdziła choćby ich wczorajsza wygrana ze Ślęzą Wrocław.
Zwycięstwo 3:0 z zespołem, który do siódmej serii gier stracił punkty jedynie z powodu walkowera, a dodatkowo zdobył w tej części sezonu aż 21 goli, musiało zrobić na postronnych obserwatorach dość duże wrażenie. Środowa wygrana piłkarzom Rekordu musiała jednak smakować wręcz podwójnie. Do tej pory Ślęza była bowiem wyjątkowo niewygodnym rywalem dla bielszczan, gdyż drużyna z województwa dolnośląskiego nie poniosła porażki w dziewięciu ostatnich bezpośrednich pojedynkach, odnosząc przy okazji aż sześć wygranych. Poza tym zawodnicy z Bielska-Białej musieli mieć świeżo w pamięci klęskę 2:8, zanotowaną w majowej rywalizacji w ramach przedostatniej kolejki poprzedniego sezonu.
Środowy pojedynek zadał jednak kłam dotychczasowej passie, gdyż Rekord efektownie wypunktował dotychczasowego wicelidera na własnym terenie. - Chcemy wygrywać z każdym, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół Ślęzy nie do końca nam leży. Wrocławianie są bowiem bardzo silni, biorąc pod uwagę wszystkie pozycje na boisku i ciężko znaleźć w tej drużynie słabe punkty. Nie musiałem zatem dodatkowo motywować chłopaków na ten mecz, by zagrali w nim na ponad sto procent swoich możliwości - przyznaje w wywiadzie z portalem opiekun III-ligowca, Dariusz Mrózek (na zdjęciu). (…)
Całość do przeczytania – tutaj.
dodał: TP/foto: PM