Na „Majkiego” z powyższego obrazka przyjdzie nam trochę poczekać. Na razie parę zdań od czołowego „rekordzisty” i reprezentanta kraju, tuż po przebytym zabiegu.
Wspominaliśmy w ostatnich tygodniach o kłopotach zdrowotnych kilku graczy z kadry ekstraklasowego Rekordu. Najpoważniejsze dotknęły Mikołaja Zastawnika. Mimo mozolnej, przeprowadzonej latem rehabilitacji przez „rekordzistę”, problemy z kręgosłupem wróciły. Konieczna okazała się interwencja medyków. Nie napiszemy, że jest już „po wszystkim”, to raczej dopiero początek drogi „Majkiego” do powrotu do pełni sił, do zdrowia, w kwintesencji do dobrej dyspozycji sportowej, za co trzymamy kciuki.
Rozegrałeś cztery mecze i wróciły objawy z końcówki ubiegłego sezonu?
- Niestety tak. Po nieco ponad dwumiesięcznej rehabilitacji udało mi się rozegrać kilka sparingów, mecz o Superpuchar i trzy potyczki ligowe. Po każdym meczu czułem delikatny dyskomfort, taką sztywność w odcinku lędźwiowym. Ale po spotkaniu z Ruchem, na specyficznej „macie” w chorzowskiej hali, ból był znacznie większy. Do normalnego funkcjonowania wróciłem dopiero po czterech dniach. W tak zwanym międzyczasie wykonaliśmy kontrolny rezonans, aby sprawdzić co się wydarzyło.
Z trzech opcji na wyjście z sytuacji wybrałeś zabieg metodą endoskopową, to był wariant optymalny?
- Po odczytaniu wyników rezonansu przez doktorów - Piotra Zagórskiego i Michała Szlęzaka, te zostały jeszcze przesłane do dwóch neurochirurgów. Opcji było wiele. Natomiast mnie interesowała tylko jedna - gwarancja powrotu do pełni zdrowia i gra na najwyższym poziomie. Ten scenariusz gwarantowała mi tylko operacja, wspomniany zabieg metodą endoskopową. Dlatego taką decyzję podjęliśmy.
Prozaiczne pytanie - jak przeszedł zabieg i jak się po nim czujesz?
- Kilka dni przed planowanym zabiegiem pojechałem do Żywca, na wizytę u doktora Krzysztofa Łokasa. Na marginesie, świetny fachowiec, któremu chciałem bardzo podziękować za pomoc, już wcześniej widział wyniki rezonansu. Doktor wytłumaczył mi jak będzie wyglądał zabieg, przedstawił wszystkie „za i przeciw”. Zdecydowanie więcej było tych „za” (śmiech). Od zabiegu minęło już kilka dni, w środę wróciłem do domu i czuję się całkiem nieźle. Najważniejsze, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej.
Kiedy będziemy mogli Cię zobaczyć w hali, oczywiście w roli widza?
- Przez pierwsze dwa tygodnie mam odpoczywać. Po dwóch tygodniach będę mógł wsiąść do samochodu, ale tylko w fotelu pasażera, żeby jechać w pozycji pół leżącej i wtedy będę mógł już zacząć rehabilitację. Samodzielnie do samochodu będę mógł wsiąść po trzech tygodniach, więc myślę, że po przerwie reprezentacyjnej zobaczymy się już w hali.
TP/foto: PM

najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała