Inaugurujemy cykl podsumowań jesieni w wydaniu I-ligowej młodzieży, zespołów z lig centralnych oraz drużyn seniorskich.
Na wstępie banał - sport to nie tylko zwycięstwa. Przytrafiają się również porażki, bywa że całe ich pasmo. Po nieudanej jesieni młodzików (D2) rozmawiamy z Marcinem Kasperkiem, szkoleniowcem biało-zielonych 11-latków.
Po letnim zgrupowaniu na Mazurach byłeś niemal zachwycony potencjałem podopiecznych, tymczasem….
- Wciąż jestem przekonany o wysokim potencjale grupy. Za nami bardzo trudna runda, do której przygotowywaliśmy się najlepiej, jak tylko mogliśmy. Nie wszystko w niej poszło po naszej myśli, ale na pewno wykorzystaliśmy ten trudny czas jak należy. Na nasz spadek z pierwszej ligi złożyło się kilka czynników. Były czynniki zarówno od nas zależne, jak i niezależne. Przede wszystkim należy podkreślić, że poziom tej ligi jest wyjątkowo wysoki. Największym problemem dla nas stanowiła faza obrony. Patrząc przez pryzmat całych rozgrywek, dwukrotnie udało się nam zagrać „na zero z tyłu”. Liczba straconych goli w pozostałych meczach (97 - przyp. TP) mówi sama za siebie. Wynik ten jest też efektem stosowanych rotacji, a te z kolei są podstawą w prowadzeniu dziecięcych zespołów.
Czy nie „uśpiły” Was bardzo korzystne wyniki sparingów rozgrywanych latem, w trakcie wspomnianego zgrupowania?
- Mieliśmy za sobą fantastyczny obóz, na którym dysponowaliśmy niemal wszystkimi zawodnikami (nie pojechał jeden). Rywalizowaliśmy wtedy z drużynami z innych województw. Byliśmy poza zasięgiem rówieśników, przez co większość rywalizacji toczyliśmy ze starszymi rocznikami, co pozwoliło chłopakom nabrać pewności siebie. Przystąpiliśmy do dwóch lig jednocześnie, aby zapewnić każdemu zawodnikowi optymalną liczbę minut. Od pierwszych kolejek mierzyliśmy się jednak z niedyspozycją poszczególnych zawodników, co przełożyło się na nasze rezultaty. Biorąc pod uwagę cały sezon tych niedyspozycji było zdecydowanie za dużo. Sytuacja ta sprawiła, że pierwsze punkty zdobyliśmy dopiero w siódmej kolejce. Do rundy rewanżowej przystępowaliśmy ze zbyt dużą presją, która w kluczowych momentach nas pokonała.

Najtrudniejszy moment za zespołem, czy dopiero przed Wami? Mam na myśli odbudowę po nieudanej jesieni…
- Za nami zdecydowanie najtrudniejsze miesiące, które były nam potrzebne. Jesteśmy drużyną świadomą swojego potencjału oraz świadomą przeszkód z jakimi musimy się mierzyć. Na pewno nie dopuścimy już nigdy do sytuacji, w której zawodnicy będą chodzili na mecze „wybiórczo”. Przed nami okres wzrostowy, w którym dzieci będą wypadać częściej z powodów zdrowotnych. Zawodnicy i rodzice muszą być świadomi tego, że każda niedyspozycja z ich strony osłabia grupę, nie mówiąc już o negatywnym wpływie na indywidualny proces szkolenia. Przed nami czas, w którym będziemy chcieli na nowo zdefiniować drużynę, tak aby wykorzystała ona w pełni środowisko, w jakim przyjdzie nam funkcjonować.
Plany na zimowe miesiące?
- Już w najbliższy weekend będziemy brali udział w dwudniowym turnieju rozgrywanym w Bielsku-Białej. Grudzień będzie dla nas czasem, w którym chcemy poświęcić więcej czasu na zabawę i „wu-ef”. Na wiosnę, poza udowodnieniem swojej pozycji w rozgrywkach drugiej ligi wojewódzkiej, czekają nas dwa bardzo mocne turnieje - Elite Cup 10 oraz wyjazd do Florencji. Chcemy do tej wiosny odpowiednio się przygotować, dlatego już od nowego roku ruszamy z solidną pracą. Będziemy mocni. Forza Rekord!
TP/foto: PM