Na półmetku Ekstraligi Futsalu „rekordzistki” lokują się na pozycji wiceliderek, ale to tylko jeden z wątków rozmowy z trenerem bielszczanek – Samuelem Janią.
Wyjąwszy „wywrotkę” w Górznie, czy najbardziej zadowolony jesteś z postawy zespołu w defensywie?
- Niestety, ale tej „wywrotki” nie możemy wyciągnąć z zestawienia. Właśnie ta „wywrotka” pokazała nam nasze deficyty i zwróciła uwagę, że jednak tak mocni nie jesteśmy. Trudne w naszej pracy jest to, iż mieliśmy tak niewiele okazji do tego, by zweryfikować swoje deficyty w meczach ligowych. Natomiast wiemy, że odpowiednim treningiem też wiele rzeczy da się poprawić i tu moja ogromna rola w tym aby, nie uspokajać się zwycięstwami, pielęgnować świetne zachowania w defensywie, które mamy i rozwijając zespół, jak i jednostki. Najbardziej zadowolony jestem z faktu, że rozumiemy co jest ważne w naszej grze i jest to powtarzalne. Myślę, że niewiele drużyn może sobie pozwolić na zrozumienie, dlaczego wygrali lub, dlaczego poniosło porażkę. My tą świadomość posiadamy i to na pewno spowoduje, że będziemy jeszcze lepiej pracować.
Jest dla Ciebie zaskoczeniem, że liga - w kontekście tabeli - podzieliła się tak szybko i tak wyraźnie?
- Niestety nie jest. Mówię niestety, ponieważ nie jest to dobra droga do rozwoju, gdy poziom jest tak różny. Z pewnością musimy poczekać, aż futsal kobiet będzie się rozwijał równomiernie, ale na ten moment, nie co weekend możemy każdy mecz określać jako „wyrównany”. Tylko rywalizacja może rozwijać - hegemonia powoduje regres. Mam nadzieję jednak, że zajmie to dużo mniej czasu, niż w futsalu męskim. Liczę, że będziemy oglądać bardziej wyrównaną ligę kobiet już w najbliższych miesiącach.
Rozumiem, że celem na rundę rewanżową będzie próba doścignięcia liderek - Nowego Świtu?
- Celem jest przede wszystkim sprawienie, żeby doścignięcie i przegonienie liderującego zespołu było wypadkową naszej pracy. Troszkę za mocno skupiliśmy się na celu, a zapomnieliśmy o drodze. I ta droga będzie najważniejszym „celem” na rundę rewanżową.
Od godzin wieczornych dnia 13 grudnia bieżącego roku nie myślimy o niczym innym.
TP/foto: PP