Na koniec pierwszej części sezonu, za pożegnanie hali przy Widok 12, kibice zostali uraczeni widowiskiem przedniej jakości.
Jak sygnalizowaliśmy w przedmeczowej zapowiedzi, w ostatnich tygodniach oba zespoły były na fali wyraźnie wznoszącej. I przez dziewięć minut rywalizacji ekip z Bielska-Białej i Bochni obecni na trybunach oglądali obustronnie ofensywne spotkanie, takie z gatunku tych, których losy mogą z powodzeniem potoczyć się w obie strony. Działo się pod obu bramkami, a Michał Kałuża i Marek Karpiak mieli ręce pełne roboty. Prozaicznie stracony gol Kadu (na zdjęciu) z rzutu wolnego na parę minut zachwiał ekipą BSF-u. Po kontrze (10. min.) Pawła Budniaka z Kadu nieszczęściu zapobiegł, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej, Piotr Matras. Kilkadziesiąt sekund później, po stałym fragmencie gospodarzy, o centymetry chybił Gustavo Henrique. Po kryzysowym momencie goście odpowiedzieli niewykorzystaną okazją P. Matrasa w sytuacji sam na sam z M. Kałużą oraz przestrzeloną szansą Arkadiusza Budzyna (14. min.), po kornerze. Nie ma co ukrywać, te sytuacje rozpaliły nadzieje w przyjezdnych, którzy najwyraźniej zapomnieli o defensywnych powinnościach. Wpierw zostali skarceni przez Kadu, po niesłychanym, podbramkowym zamieszaniu, a nieco później nie obronili się przed kontrą Kacpra Pawlusa z Miłoszem Krzempkiem.
W przerwie trener Eu Dominguez z podopiecznym zapewne opracowali plan na odrobienie strat, ale cóż z tego, skoro już w 10. sekundzie (!) drugiej połowy popełnili kardynalny błąd w defensywie. Przy podaniu Martina Došy i strzale z kąta K. Pawlusa bochnianie popełnili futsalowy „grzech” bierności. Pozostałe minuty drugiej części polegały na wymianie ciosów, z której zwycięsko wyszli „rekordziści”. Pewności gospodarzom dodawały interwencje M. Kałuży, który otarł się w tym spotkaniu o bramkarską perfekcję. Strzały Minora Cabalcety, czy Sebastiana Leszczaka, z dowolnej odległości, nie robiły na bramkarzu Rekordu i reprezentacji kraju większego wrażenia. Bywało, że w sukurs golkiperowi przychodziło „aluminium”…
Mając takie oparcie „rekordziści” mogli sobie pozwolić o elementy fantazji w ataku, jak przy bramkowych trafieniach Kadu i M. Došy. Co więcej, sam M. Kałuża był bardzo bliski zdobycia gola, w 33. minucie na przeszkodzie stanęła poprzeczka.
Pierwsza część sezonu ligowego za „rekordzistami”, ale to nie koniec ich aktywności w 2025 roku. W piątkowy wieczór czeka bielszczan wyjazdowy mecz 1/16 finału Pucharu Polski z KKF Motus Kazimierza Wielka.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – BSF ABJ Powiat Bochnia 6:0 (3:0)
1:0 Kadu (9. min., z rzutu wolnego)
2:0 Kadu (14. min.)
3:0 Krzempek (15. min.)
4:0 Pawlus (20. min.)
5:0 Kadu (28. min.)
6:0 Dosa (34. min.)
Rekord: Kałuża (Florek) – Doša, Spellanzon, Haraburda, Marek, Gustavo Henrique, Kadu, Budniak, Pawlus, Krzempek, Florek