„Rekordzistom” najwyraźniej sprzyja łódzki klimat.
Przed tygodniem biało-zieloni wywieźli komplet punktów kosztem Widzewa, po wygranej 4:0. W niedzielne popołudnie w pełni zasłużenie na stadionie im. W. Króla zwyciężyli futboliści z Cygańskiego Lasu, notując drugą wygraną z rzędu, drugą bez bramkowych strat! Tymczasem łodzianie nie zaznali smaku zwycięstwo już po raz dziesiąty z rzędu.
Tak po prawdzie bielszczanie już w pierwszej odsłonie mogli rozstrzygnąć kwestię wygranej i odrzeć gospodarzy ze wszelkich złudzeń. „Rekordziści” przed przerwą wykorzystali raptem (!) dwie z wykreowanych sytuacji pod bramką rezerw ŁKS-u.
Już w 8. minucie poprzeczkę bramki rywali „ostemplował” Dariusz Pawłowski. W niemal natychmiastowym rewanżu Koki Hinokio zmusił do sporego wysiłku Wiktora Kaczorowskiego. Trzy minuty później nie popisał się Daniel Świderski, pudłując z niewielkiej odległości po podaniu Michała Śliwki. Na „rehabilitację” napastnika Rekordu nie czekaliśmy zbyt długo, dorzut Jana Ciućki popularny „Świder” domknął skutecznym, bramkowym wślizgiem. W 28. minucie, po dośrodkowaniu M. Śliwki, nie trafił czysto w piłkę, ani w światło bramki J. Ciućka. Odległość od bramki łodzian nie była zbyt duża, pięć, może sześć metrów… Precyzji zabrakło również Jakubowi Rysiowi przy główce, po centrze Daniela Ściślaka.
Po drugiej stronie realne zagrożenie dla bielskiej defensywy stanowili jedynie Antoni Młynarczyk z Mateuszem Wzięchem, cokolwiek zbyt małe siły na dobrze usposobioną obronę Rekordu. W 33. minucie bielszczanie wreszcie doprowadzili do podwyższenia prowadzenia. Po podaniu J. Rysia do sytuacji sam na sam z Łukaszem Jakubowskim doszedł D. Świderski. Próba podcinki nie do końca była udana, ale już po trafieniu w „drugie tempo” piłka znalazła drogę do bramki. Dwie minuty później strzelec dubletu był bliski skompletowania hat-trick’a, lecz obrońcy ŁKS-u II w ostatniej chwili zablokowali strzał „rekordzisty”.
W przerwie, co naturalne, trener Konrad Gerega dokonał trzech zmian w składzie gospodarzy. Jednak obraz meczu nie uległ oczekiwanej przez łodzian metamorfozie. Może trochę ożywienia w ofensywę miejscowych wniósł Lenard Szczygieł, ale w swoich działaniach 17-latek niewiele był w stanie wskórać, mając nikłe oparcie z partnerach z zespołu. A biało-zieloni nadal „mocowali się” z własną nieskutecznością. Wojciech Łaski (50. min.) i D. Świderski (52. min.), mimo dogodnych sytuacji, nie zdołali pokonać Ł. Jakubowskiego. Łodzianie na niedługi czas przypomnieli o sobie, gdy Patryk Grabowski uderzył z półwoleja w boczną siatkę, a M. Wzięch groźnie uderzył z rzutu wolnego, z ok. 20-stu metrów. W tym przypadku W. Kaczorowski raz jeszcze popracował na wysoką notę.
Potencjalne zapędy „dwójki” ŁKS-u ostudzili Kacper Kasprzak, który jednak nie trafił w futbolówkę będąc w polu bramkowym oraz Tomasz Boczek, główkujący w 77. minucie w słupek. Gol dla Rekordu wisiał w powietrzu, aż w końcu padł… Bielszczanie po raz kolejny zaskoczyli łódzkich obrońców wysokim pressingiem, dzięki czemu K. Kasprzak wypracował J. Ciućce stuprocentową okazję. Trafienie z trzech metrów było formalnością.
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Rucki: - Dobry, bardzo dojrzały mecz w naszym wykonaniu. Kontrolowaliśmy go w zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty, w każdej fazie. Jeżeli coś w tym meczu nie funkcjonowało to…, skuteczność.
W najbliższą sobotę (g. 14:30) drugoligowcy Rekordu podejmą przy Startowej 13 drużynę lidera tabeli – Olimpię Grudziądz.
TP/foto: PP
ŁKS II Łódź – Rekord Bielsko-Biała 0:3 (0:2)
0:1 Świderski (18. min.)
0:2 Świderski (33. min.)
0:3 Ciućka (79. min.)
Rekord: Kaczorowski – Pawłowski (85. Poznański), Boczek, Sobociński, Żyrek, Ryś, Ściślak (85 Soszyński), Ciućka, Śliwka (75. Sapiński), Łaski (65. Kasprzak), Świderski (75. Klichowicz)

najbliższy mecz
ul. Startowa 13, 43-300 Bielsko-Biała