Kuźnia Ustroń – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
1:0 Fiedor (62.min.)
1:1 Kasprzyk (66. min.)
Rekord: Szumera – Kareta, Pańkowski, Caputa, Żołna, Kowalczyk, Nowak, Dzierbicki, Feruga, Wróbel, Sobik oraz Żerdka, Waluś, Twarkowski, Czaicki, Mucha, Kasprzyk
Podobnie jak w poprzednich sparingach, z rezerwami Cracovii i tyskiego GKS-u, bielscy trzecioligowcy zademonstrowali ładny dla oka kibica futbol. Niestety, nadal zawodzi podbramkowa skuteczność. O ile jednak przed tygodniem, w test-meczu z tyszanami, ofensywa „rekordzistów’ załamywała się w okolicach linii pola karnego, tak w przypadku konfrontacji z czwartoligową Kuźnią kreowanie sytuacji strzeleckich wychodziło biało-zielonym wyraźnie lepiej. Przynajmniej dwukrotnie zdobycia bramki był Kamil Żołna. Natomiast nieformalny tytuł „pechowca” meczu należałoby przyznać Marcinowi Wróblowi, który trzykrotnie obił „aluminium” bramki gospodarzy.
Podopieczni Jana Furlepy nie byli tak efektowni jak trzecioligowcy z Cygańskiego Lasu, za to efektywni. Ustronianie wykorzystali jedną z nielicznych okazji do zdobycia gola, przy którym nieco zawiodła komunikacją między Radosławem Dzierbickim i Krzysztofem Żerdką. Na ripostę bielszczan nie musieliśmy długo czekać. Po precyzyjnej wrzutce Bartłomieja Twarkowskiego piłkę głowa do skierował do bramki Dawid Kasprzyk (na zdjęciu).
Pomeczowa opinia trenera – Dariusz Mrózek: - Z jednej strony cieszy, że znów potrafimy wypracowywać sobie bramkowe okazje. Natomiast martwi, że przeciwnik nie mając praktycznie żadnej podbramkowej sytuacji strzelił nam gola. Jeszcze mamy trochę czasu na wyciągniecie wniosków i pewne korekty, poprawki. Nie wiem czy to plus tego sparingu, ale nie wszyscy mogą być po nim pewni miejsca w jedenastce na ligowe spotkanie…
TP/foto: MŁ