Sekundy dzieliły bielszczanki od zdobycia jednego punktu.
Bałyby to nagroda za waleczność, za ambicję, za zdrowie w przenośni pozostawione na boisku wapienickiej Zapory. Jak to częstokroć bywa w doliczonym czasie gry, kiedy faworyt naciska na niżej notowanego rywala, a w polu karnym panuje ścisk. Jest chaos, są nerwowe reakcje i w takich okolicznościach Oliwia Rapacka upadła po kontakcie z Alicją Bednarek. Podyktowaną „jedenastkę” ze spokojem wykorzystała Marcjanna Zawadzka.
Przyznać jednak należy, że do tego, feralnego dla „rekordzistek” momentu, wszystkie boiskowe statystyki przemawiały za ekipą z Łęcznej. O ile w pierwszej części meczu ataki Górnika był czymś w rodzaju – dużo dymu, mało ognia, to już po przerwie przewaga zespołu gości była wyraźna i podkreślona kilku okazjami bramkowymi. Dobrze jednak radziły sobie w obronie podopieczne Mateusza Żebrowskiego, parę kluczowych interwencji zaliczyła w bramce Jessica Ludwiczak. W 58. minucie po główce Natalii Nestorowicz w sukurs przyszedł słupek. Samo spotkanie, jako całość, nie oczarowało poziomem. Sporo było przerw gry, interwencji służb medycznych (kontuzja Doroty Hałatek w pierwszej połowie) i żółtych kartek.
Bielszczanki natomiast mogą żałować nie tylko okoliczności utraty gola, ale również początkowych fragmentów spotkania. Po szybkich atakach z udziałem Julii Gutowskiej (na zdjęciu) oraz Darii Długokęckiej zabrakło „rekordzistkom” dokładności i dokonania właściwych wyborów. Generalnie, górę wzięło większe doświadczenie oraz kilka indywidualności w ekipie wicemistrzyń kraju z ubiegłego sezonu.
TP/foto: PM
Rekord Bielsko-Biała – Górnik Łęczna 0:1 (0:0)
0:1 Zawadzka (90+5. min., z rzutu karnego)
Rekord: Ludwiczak – Cygan, Lichwa, Piekarska, Olejniczak (79. Palichleb), Glinka (79. Bednarek), Witkowska, Szafran (76. Czyż), Gąsiorek (90. Jendrzejczyk), Długokęcka (76. Zając), Gutowska
Rekord TV: