Rekord Bielsko-Biała – Resovia Rzeszów 5:1 (4:1)
1:0 Nowacka (13. min.)
2:0 Nowacka (21. min.)
3:0 Czyż (24. min.)
4:0 Czyż (31. min.)
4:1 Bednarz (45. min.)
5:1 Adamek (57. min.)
Rekord: Ciupa – Skolarz, Knysak (87. Pietrzyk), Palichleb, Gąsiorek, Włodarczyk, Cygan, Rosak (46. Madeja), Nowacka (46. Adamek), Moskała (80. Kłębek), Czyż (46. Chóras)
Rezultat pierwszej połowy faktycznie oddaje obraz przewagi „rekordzistek” w tej fazie meczu. Bielszczanki miały przez prawie trzy kwadranse „pod kontrolą” praktycznie każdy aspekt sztuki piłkarskiej. „Prawie” dotyczy ostatniej akcji pierwszej części, na karb dekoncentracji gospodyń złóżmy honorowe trafienie Resovii, autorstwa Karoliny Bednarz. Wcześniej gole zdobywały wyłącznie biało-zielone. Pierwsze dwa były dziełem Klaudii Nowackiej (na zdjęciu), która przypomniała, że posiada nietuzinkowe umiejętności techniczne, a przy tym wykorzystał kiepskie ustawienie w bramce Aleksandry Byczek. Kolejne dwa gole dopisała Karolina Czyż, która po prostu wykazała się swoim największym walorem – instynktem strzeleckim. Cztery gole był prawdziwym ukoronowaniem bardzo dobrego okresu gry podopiecznych Marcina Trzebuniaka.
W drugiej odsłonie poziom sportowej jakości obniżył się, co w równym stopniu przełożyło się na rezultat. Padł tylko jeden gol, godzien jednak odnotowania. Po odbiorze piłki przez Magdalenę Knysak w centrum pola gry, do typowej dla siebie szarży po skrzydle ruszyła Katarzyna Moskała. Przedostatnim akcentem tej akcji było podanie wzdłuż bramki, ostatnim – celne trafienie do siatki. Autorką tego gola była Klaudia Adamek, która zaliczyła długo wyczekiwany debiut w barwach Rekordu. To niesłychanie istotne dla drużyny i samej zawodniczki, która wróciła na murawę po 17-stomiesięcznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją stawu kolanowego. A skoro o premierowych występach, swój pierwszy, 10-ciominutowy występ w pierwszoligowym zespole zaliczyła 15-letnia Laura Kłębek.
Pomeczowa opinia trenera – Marcin Trzebuniak: - Przerwaliśmy passę trzech porażek z rzędu, serię jak się nam nigdy wcześniej nie przytrafiła. To był dla dziewczyn taki sprawdzian charakteru. Wróciliśmy do stylu, do gry, do której byliśmy przyzwyczajeni. I nadal będziemy podążać tą drogą, choć ze świadomością, że nie styl jest czynnikiem decydującym o pozytywnym wyniku.
TP/foto: PM