Za tzw. wrażenie punktów niestety nie dodają…
Po pierwszej połowie w grze „rekordzistek” zgadzało się niemal wszystko…, oprócz wyniku. Wprawdzie już w 7. minucie Anna Zapała strzałem z narożnika pola karnego sprawdziła dyspozycję Jessiki Ludwiczak w bramce, ale następnych kilkadziesiąt minut minęło pod znakiem przewagi gości. Bielszczanki były lepiej nastawione taktycznie, bardziej agresywne i zaangażowane w ofensywę. W 11. minucie groźne uderzenie z rzutu wolnego oddała Roksana Gulec (na zdjęciu). Po stałych fragmentach przynajmniej dwukrotnie Agnieszka Glinka miała okazję do sprawdzenia bramkarki gospodyń – Martyny Michalskiej, w obu przypadkach nie trafiając czysto w piłkę. Próbowały nękać krakowską defensywę Daria Długokęcka z Julią Gutowską, brakowało jednak tzw. ostatniego podania lub strzeleckiej precyzji.
Sygnałem ostrzegawczym dla zespołu gości była zaprzepaszczona szansa Agnieszki Derus, która chybiła z kilkumetrowej odległości. Jedyny gol w tej odsłonie padł w dość kuriozalnych okolicznościach, które nie wystawiają najlepszej noty bielskim defensorkom. Środkowe obrończynie Rekordu dały się całkowicie zaskoczyć wybitej piłce z połowy rywalek. Moment zagapienia i sytuację sam na sam z bramkarką bezlitośnie wykorzystała A. Zapała.
Bardziej wyrównane, przede wszystkim otwarte widowisko futbolistki zaserwowały w drugiej partii. W 48. minucie bardzo bliska wyrównania była R. Gulec, która z rzutu wolnego przymierzyła w poprzeczkę. Po drugiej stronie, w 57. minucie Karolina Gec z bliska nie zdołała pokonać J. Ludwiczak. Bramkarka Rekordu sparowała strzał na rzut rożny, po którym bielszczanki nie upilnowały w polu bramkowym Magdaleny Dragunowicz. Biało-zielone odpowiedziały w podobny sposób. Po kornerze Klaudia Olejniczak „urwała się” krakowskiej defensywie, lokując futbolówkę w bramce. Gol kontaktowy w naturalny sposób pobudził „rekordzistki” do wzmożonych ataków. Jednak zamiast spodziewanego, oczekiwanego wyrównania spadł na głowy bielszczanek „zimny prysznic”. Po znakomitym uderzeniu z rzutu wolnego K. Gec, z okolicy 30-go metra, piłka wpadła w „okienko” bielskiej bramki. „Jagiellonki” ponownie objęły dwubramkowe prowadzenie, nie wypuszczając już tej przewagi z rąk. Podopieczne Mateusza Żebrowskiego usilnie starały się odwrócić losy meczu, jego rezultat. Najbliżej drugiego trafienia dla gości była Nicole Jendrzejczyk, zabrakło jednak centymetrów, by skierować futbolówkę do siatki, po wrzutce Igi Witkowskiej.
Dzięki wygranej ekipa spod Wawelu zluzowała „rekordzistki” na 9. pozycji w tabeli Orlen Ekstraligi. Natomiast przy porażce Medyka Konin z wrocławskim Śląskiem 1:5, bielszczanki zachowały czteropunktową przewagę nad zespołem z Wielkopolski.
Pomeczowa opinia trenera – Mateusz Żebrowski: - Na pewno jestem rozczarowany wynikiem. Od początku spotkania oba zespoły mocno pilnowały przede wszystkim dostępu do swojej bramki. Gdy wszyscy czekali na ostatni gwizdek pierwszej części spotkania, straciliśmy bramkę. Uważam, że UJ postawił nam trudne warunki gry, a na domiar złego my popełniliśmy proste, kosztowne błędy. Mimo tego szukaliśmy okazji do zdobycia goli i kilkukrotnie ta sztuka nam się udała. Wierzyłem, że po trafieniu kontaktowym odwrócimy jeszcze losy spotkania, jednak precyzyjnie wykonany rzut wolny zamknął losy potyczki. Teraz czas na reprezentację, a dla nas czas na przygotowania do pierwszego, domowego spotkania przy Startowej 13.
TP/foto: MŁ
KS Uniwersytetu Jagiellońskiego Kraków – Rekord Bielsko-Biała 3:1 (1:0)
1:0 Zapała (45+5 min.)
2:0 Dragunowicz (58. min., głową)
2:1 Olejniczak (62. min., głową)
3:1 Gec (72. min., z rzutu wolnego)
Rekord: Ludwiczak – Glinka (87. Sunday), Lichwa, Piekarska (46. Witkowska), Olejniczak (76. Jendrzejczyk), Sudyk, Dębińska (70. Szafran), Gulec (76. Garcia), Gąsiorek, Długokęcka, Gutowska