Do minionego sezonu, głównie rundy wiosennej, w wydaniu zespołu juniorów, wracamy w podsumowaniu z Bartoszem Woźniakiem, trenerem biało-zielonych.
Wiosna w wykonaniu Twoich podopiecznych należała do udanych, czy niekoniecznie?
- Uważam, że drużyna juniorów starszych, poprzez szereg gier kontrolnych w okresie zimowym, poczyniła znaczny postęp w organizacji gry. To my na wiosnę w większości spotkań byliśmy drużyną, która posiadała przewagę w posiadaniu piłki i często skutkowało to sytuacjami bramkowymi. Niestety, nie zawsze kończyło się odpowiednią finalizacją. Chciałbym zaznaczyć, że drużyna juniorów starszych w większości składała się zawodników z rocznika 2005, którzy niejednokrotnie musieli rywalizować z drużynami mającymi w składzie zawodników urodzonych w 2004 roku. Poprzez progres treningowy wielu z nich otrzymywało szanse gry w rezerwach, jak i w pierwszej drużynie.
W jakiej sferze udało się poczynić największy postęp?
- Myślę, że poprzez poprawę aspektów motorycznych i różnych rozwiązań taktycznych, drużyna miała wiele wariantów gry, co spowodowało, że w większości sytuacji boiskowych wiedzieliśmy, jak się zachować w stosunku do przeciwnika.
Najlepszy mecz/mecze całego sezonu….
- Najlepsze mecze to z pewnością zwycięstwa w derbach z Podbeskidziem – 3:1 i 2:0. W obu przypadkach byliśmy drużyną, która niemalże dominowała pod każdym względem. Mecze z Piastem Gliwice, z GKS-em Tychy również należały do udanych. Na pewno można byłoby wymienić jeszcze kilka innych spotkań. Natomiast w przekroju całego sezonu zagraliśmy najsłabiej w jednym meczu, przegranym 1:4 z Gwarkiem Zabrze.
Ogólnie siódme miejsce uważam za dobre, ale najważniejszy jest fakt, że wielu zawodników z rocznika 2005 na tyle podniosło swoje umiejętności, że z pewnością będą mocnymi punktami naszych, czwartoligowych rezerw.. I kto wie, być może kilku trafi do kadry trzecioligowców?
TP/foto: MŁ