W tym czasie zdobyte medale, na czele z mistrzostwem kraju z 2014 roku, pucharowe trofea, 79 strzelonych goli (na podst. 90minut.pl), ale i dwie bardzo poważnie kontuzje ścięgien Achillesa. A poza wszystkim – pełny profesjonalizm, maksymalne zaangażowanie w trakcie meczów i treningów oraz uśmiech zawsze malujący się na twarzy Pawła. Od lat nie było okazji, aby porozmawiać z naszym byłym, znakomitym zawodnikiem, a od dłuższego czasu szkoleniowcem, zatem…
Paweł – Twoje pierwsze i podstawowe skojarzenie z powyższym zdjęciem…
- Uczucie najwspanialsze na świecie! Do dziś, jak patrzę na to zdjęcie to mam ciarki na całym ciele, dokładnie tak samo jak tamtego wieczoru. W pewnym sensie czuję się szczęściarzem, że mogłem doświadczyć najpiękniejszego uczucia dla sportowca - bycia częścią najlepszej drużyny w kraju. Nie każdemu jest to dane…
Ile to już lat odkąd wziąłeś rozbrat z czynnym graniem w futsal?
- Pięć lat bez normalnego grania. Obecnie w drużynie z Siemianowic Śląskich „kaleczyłem” grę jako lotny bramkarz. (śmiech)
Siedem lat spędzonych Rekordzie, wyjąwszy kontuzje, to „tłuste lata” w Twojej karierze. Do Cygańskiego Lasu trafiłeś mając status gwiazdy, kończyłeś grę jako mega-gwiazda…
- Gwiazdą jest mój synuś - mały Michałek, a mega-gwiazda to Ricardinho. (śmiech) Jestem zachwycony tymi latami spędzonymi w Rekordzie, uwielbiałem grać dla kibiców, uwielbiam miasto, uwielbiam ludzi, którzy są w Rekordzie, którzy mi zawsze pomagali. Pewnie dlatego jak wracam na ulicę Startową, to czuję się, jakbym wracał do drugiego domu. Odczucia są fantastyczne.
Czy z pełnym przekonaniem możesz po latach stwierdzić, że jako futsalowiec jesteś spełniony?
- Spełniony jestem w 99 procentach, bo zawsze mogło być lepiej…
Poznałeś już smak bycia po „drugiej stronie”, masz już niebagatelne doświadczenie trenerskie z pracy z AZS UŚ oraz FC Siemianowice Śląskie. - Być szkoleniowcem – jest tak jak się spodziewałeś, czy niekoniecznie?
- Nie, na pewno nie jest tak jak myślałem, nawet powiem więcej – wszystko jest inne! Każdy zawodnik myśli inaczej, każdy klub funkcjonuje inaczej- zawód trenera jest bardzo ciężki. Nooo…, chyba że jest się szkoleniowcem Rekordu. (śmiech) Przy okazji serdeczne pozdrowienia dla całego sztabu trenerskiego Rekordu!
Bielscy fani talentu Pawła Machury nie wybaczyliby, gdybym nie zapytał co u Ciebie aktualnie prywatnie, zawodowo, no i najważniejsza „na dziś” kwestia – czy zdrowo?
- Prywatnie, to daję delikatnie odpocząć ścięgnom Achillesa, teraz rodzina jest najważniejsza, następnie trochę czasu poświęcam pracy zawodowej. A w dobie koronawirusa, to i w domu zawsze coś się znajdzie do zrobienia. Ogólnie – jest spokojnie i w miarę zdrowo, oby tak dalej.
TP/foto-archiwum: PM
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała