Wydarte zwycięstwo przez lidera FOGO Futsal Ekstraklasy.
Bielszczanie z rzadka sięgali po „łatwe” punkty w Toruniu. Można zatem użyć określenia, iż tradycji stało się zadość, choć takich kłopotów w biało-zielonym obozie raczej nikt nie zakładał. Najistotniejsze, iż skutecznymi asystami dzielił „na prawo i lewo” Paweł Budniak, a Matheus miał nadzwyczajnie ustawiony celownik. Wagę wygranej docenić należy m.in. przez wzgląd na poważne ubytki w bielskiej drużynie. Michał Kubik, Jani Korpela i Stefan Rakić nie wystąpili w spotkaniu z powodów zdrowotnych.
„Rekordziści” zaczęli spotkanie spokojnie, może nawet zbyt spokojnie. Przeciwnie gospodarze, którzy po raptem sześciu minutach meczu mieli już na koncie trzy przewinienia. Gdy goście z wolna budowali boiskową przewagę, a otwarcie wyniku wydawało się być kwestią czasu, błąd przy rozegraniu kornera skończył się zabójczą kontrą torunian. Z niemałą pomocą Remigiusza Spychalskiego do bramki przymierzył Marcin Mrówczyński. Szok wśród „rekordzistów” spotęgowało „samobójcze” trafienie Sebastiana Leszczaka, po mocnym wstrzeleniu piłki przez Daniela Gallego. Już ze spokojem, znając końcowy rezultat można tylko „pogdybać”, bo co stałoby się…, no właśnie, gdyby Jefferson Ortiz wykorzystał sytuację sam na sam z Krzysztofem Iwankiem? Na szczęście bielszczanie w porę otrząsnęli się w chwilowej niemocy. Po indywidualnej akcji gola kontaktowego strzelił Matheus, a po dograniu z narożnika P. Budniaka futsalówkę do bramki niemalże wepchnął Mikołaj Zastawnik. Uderzeń biało-zielonych w „aluminium”, zaprzepaszczonych okazji wyliczać nie będziemy, aczkolwiek musimy wspomnieć o niewykorzystanym, 10-ciometrowym rzucie karnym Łukasza Biela. W każdym razie szans na objęcie prowadzenia jeszcze przed przerwą nie brakowało.
Należało się spodziewać, że już na początku drugiej partii zawodnicy Jesusa Lopeza Garcii udokumentują wreszcie swoją przewagę, zwłaszcza że już w 22. minucie w słupek trafił M. Zastawnik. Tymczasem J. Ortiz wywiódł w pole bielską defensywę, ułatwiając końcowe zadanie Michałowi Wojciechowskiemu.
Jest coś takiego w sporcie, co zwykło się określać genem zwycięzcy. Tego pierwiastka „rekordzistom” nie zabrakło… Po zagraniu z autu Matheusa celnie uderzył w światło bramki Michał Marek. Kolejne dwa gole również padły po podaniach z nieruchomo ustawionej piłki, w obu przypadkach role główne odegrali wspomniani na wstępie „Magic” z brazylijskim „rekordzistą”.
Bielszczanie przerwali zatem krótkotrwałą, dwumeczową serię wyjazdowych remisów. Co istotniejsze, wywożąc komplet punktów z Torunia biało-zieloni są już bardzo bliscy zapewnienia sobie pierwszej pozycji w tabeli, przed fazą play-off. „Stempel” będą mogli przystawić już w środę (g. 18:30), podejmując ekipę łódzkiego Widzewa, wejściówki dostępne m.in. na platformie kupbilet.pl.
TP/foto: PM
FC Reiter Toruń – Rekord Bielsko-Biała 3:5 (2:2)
1:0 Mrówczyński (9. min.)
2:0 Leszczak (10. min., samobójczy)
2:1 Matheus (14. min.)
2:2 Zastawnik (17. min.)
3:2 Wojciechowski (23. min.)
3:3 Marek (26. min.)
3:4 Matheus (33. min.)
3:5 Matheus (39. min.)
Rekord: Iwanek – Popławski, Zastawnik, Budniak, Korsunov, Korołyszyn, Matheus, Leszczak, Marek, Surmiak, Biel, Krzempek, Nawrat
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała