Twoje sposoby na wymuszoną przerwę w rozgrywkach futsalowych?
- Jak każdy sportowiec nie jestem zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Brakuje mi piłki, bo jest od nieodłącznym elementem mojego życia od lat. Od początku założyłem sobie jednak, że nie chcę czasu ,,kwarantanny” uznać za stracony. Ułożyłem sobie plan, który jak na razie udaje mi się realizować. Po powrocie z pracy, krótkiej drzemce i obiedzie, realizuję plan treningowy zaordynowany nam przez trenera od przygotowania motorycznego. Dorzuciłem sobie do tego planu treningowego ćwiczenia z piłką. Całe szczęście pomiędzy internatem, w którym mieszkam, a budynkiem Centrum Badawczo-Rozwojowego Rekordu SI, jest duży parking, który jest obecnie moim „placem treningowym”. Po powrocie z treningu szlifuję język angielski. Codziennie dorzucam sobie dużą dawkę nowych słówek. W tzw. międzyczasie ukończyłem kilka kursów on-line’owych, które mam nadzieję zaowocują w przyszłości. Zachęcam wszystkich do samorozwoju. Jest wiele platform, które oferują naprawdę ciekawe i przydatne kursy. Wieczorami, chyba jak każdy, korzystam z Netlixa, oglądając seriale i filmy.
Przez blisko trzy lata pobytu w Bielsku-Białej zdążyłeś poznać miasto na tyle, aby dokonywać porównań z rodzinnym Szczecinem?
- Każde miasto ma swoje wady i zalety. Bielsko Biała jest miastem spokojnym. W okolicy jest wiele ciekawych miejsc, gdzie można fajnie spędzać czas. W dużej mierze udało mi się je poznać dzięki Łukaszowi Bielowi. W moim odczuciu ludzie są tutaj przyjaźniej nastawieni i pomocni. Za Szczecinem przemawia fakt czystszego powietrza, portowy klimat miasta, no i oczywiście fakt, że mieszka tam moja rodzina oraz znacząca część moich przyjaciół.
Bierzesz w ogóle pod uwagę taką ewentualność, że osiądziesz w Bielsku-Białej „na stałe”?
- Nie ukrywam, że jest dosyć mocna presja w tym względzie ze strony mojej dziewczyny. Ja również dobrze się tu czuję. Dzięki prezesowi Januszowi Szymurze mam możliwość rozwoju zawodowego. Pracuję w Rekordzie SI i bardzo sobie cenię tę pracę. Czuję się w niej coraz pewniej i chciałbym w tym zakresie dalej się rozwijać. Mówi się - twój dom tam, gdzie twoja praca, więc zobaczymy co przyniesie przyszłość. Samo miasto Bielsko-Biała daje dużo argumentów, żeby zastanowić się nad tym, aby osiąść tu na stałe.
Skoro wybiegamy w przyszłość, to kim może być Michał Kubik za 10-15 lat: trenerem, działaczem sportowym, wróci do świata prawniczego, „pójdzie” w biznes, czy coś jeszcze innego, np. polityka…
- Na pewno chciałbym pozostać przy sporcie. W jakiej formie, jeszcze nie wiem. Chciałbym pomóc rozwijać się futsalowi jako dyscyplinie, ale jak on będzie wyglądał za parę lat, to trudno powiedzieć. Patrząc na to co obecnie dzieje się w polityce, to muszę chyba rozważyć też pomysł odnośnie kariery na tym obszarze. (śmiech) A tak na poważnie, na razie skupiam na tym co tu i teraz.
Wróćmy jednak do rzeczywistości, co słychać u innych „rekordzistów” – wiemy, a co u reprezentantów kraju? Pytamy Ciebie jako kapitana naszej najważniejszej drużyny futsalowej…
- Mieliśmy ostatnio wideo-konferencję, na której analizowaliśmy naszą grę podczas ostatnich spotkań. Każdy z zawodników dostał także zadanie domowe, aby przeanalizować swoją grę w odniesieniu do pewnych założeń. A tak poza tym, z tego co chłopaki mówili, to trenują i czekają na decyzje odnośnie sezonu – jego końca lub dalszego ciągu.
Masz w dorobku, w swoim CV kilka cennych osiągnięć klubowych, a z indywidualnych, które sobie najbardziej cenisz?
- Drużynowe osiągnięcia są dla mnie najważniejsze. Jeżeli miałbym jednak wybierać z indywidualnych wyróżnień, to tytuł króla strzelców Ligi Mistrzów był dużym wyróżnieniem. Wiadomo, że miałem trochę łatwiejszą ścieżkę, żeby tą odpowiednią ilość bramek zdobyć, gdyż graliśmy w preeliminacjach. Większość bramek strzeliłem jednak w rundzie głównej. Jeżeli polski zawodnik zostaje królem strzelców w rozgrywkach międzynarodowych, w jakiejkolwiek dyscyplinie, to należy to uznać za fajne osiągniecie. Na pewno w ważnym dla mnie miejscu stoi statuetka z tytułem MVP ligi, którą otrzymałem kilka lat temu. Nie udało jej się przetrwać w całości, gdyż po jej odebraniu spadła mi na ziemię i trochę się potłukła. (śmiech)
Kiedy życie toczyło się normalnym trybem, czym relaksowałeś się po dniu pracy w Rekordzie SI, po treningu w hali przy Startowej?
- Po treningu najczęściej relaksuje się oglądając TV. Nie ukrywam też, że jestem fanem książek o tematyce szpiegowskiej i dużo pozycji o tej tematyce udało mi się pochłonąć.
Rozmawiał: TP/foto: PM
najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała