Pierwsze z półfinałowych spotkań Pucharu Polski dostarczyło niebywałych emocji.
Sprawa awansu do ścisłego finału, za sprawą nierozstrzygniętego wyniku, pozostaje otwarta, aż do rewanżu w Bielsku-Białej. Co chyba jeszcze istotniejsze, oba zespoły zademonstrowały wysoki poziom gry, godny duetu liderów FOGO Futsal Ekstraklasy.
Ciut lepiej w spotkanie weszli lubawianie, którzy od startu zaczęli ostrzał bramki Bartłomieja Nawrata. Dopiero od 5. minuty, od niezłej okazji Sebastiana Leszczaka, obraz meczu zaczął się równoważyć. Obserwowaliśmy coraz śmielszych w ofensywie „rekordzistów”, ale i gracze Constractu nie chcieli ustępować pola. W 11. minucie spotkania silne uderzenie S. Leszczaka strzegący bramki gospodarzy Victor Lopez obronił… twarzą. Trzy minuty później w wybornej sytuacji przestrzelił głową Jaakko Alasuutari. Toczony przy dużej intensywności mecz przez długi czas pozostawał „zamknięty”, na boisku niewiele było wolnych przestrzeni do prowadzenia gry. Niezbyt zasobny (jak się później okazało) worek z bramkami rozwiązał się w 16. minucie. Stefan Rakić obsłużył poprzecznym podaniem niepilnowanego Artura Popławskiego, który wywiódł w pole bramkarza i obronę Constractu. Gospodarze odpowiedzieli po kilkudziesięciu sekundach. Paweł Kaniewski zagrał prostopadle do Macieja Jankowskiego, który w polu bramkowym ubiegł Mikołaja Zastawnika i ulokował piłkę przy dalszym słupku bielskiej bramki.
Końcowe fragmenty pierwszej połowy, bardzo duża aktywność biało-zielonych pozwała na stwierdzenie, że są dobre widoki na drugą część meczu.
I jakby na potwierdzenie, tym razem otwarcie należało do bielszczan. Strzelali m.in. S. Rakić, Taras Korołyszyn i Sergei Korsunov. Szczęścia ponownie próbował A. Popławski, swojej okazji doczekał w 29. minucie Matheus (na zdjęciu). Ponieważ gospodarze bynajmniej nie zamierzali się jedynie przyglądać poczynaniom biało-zielonych, kibice oglądali wyśmienite widowisko. Niezadowoleni mogli być tylko obaj bramkarze, którzy ręce mieli pełne roboty. W 29. minucie B. Nawrata od utraty gola uratował słupek po strzale M. Jankowskiego. V. Lopez przynajmniej dwukrotnie ratował miejscowych z opresji, po uderzeniach S. Leszczaka (31. min.) i Pawła Budniaka (36. min.). Po uderzeniu kapitana Rekordu i obronie golkipera bielszczanie egzekwowali rzut rożny. Piłka dograna lobem trafiła do Matheusa, którego wolej okazał się nie do obrony. Brazylijczyk kilkanaście sekund po trafieniu raz jeszcze zanotował świetną interwencję, tym razem wybijając piłkę sprzed linii końcowej, po strzale Kacpra Sendlewskiego.
„Rekordziści” długo i skutecznie bronili się przed zaciekłymi atakami lubawian. Do pełni szczęścia zabrakło jednej (!) sekundy. Gospodarze rozegrali wręcz „kosmiczną” akcję operując piłką w powietrzu, w trójkącie: Jakub Raszkowski – Tomasz Kriezel – Adrian Lemos i raz jeszcze J. Raszkowski.
Rewanżowe spotkanie odbędzie się 14 kwietnia br. (piątek), o godz. 18:30, w hali Centrum Sportu „Rekord”, przy ul. Startowej 13.
PS. W drugim ze spotkań 1/2 finału PP białostocka Jagiellonia pokonała 2:1 (1:0) Red Dragons Pniewy.
TP/foto: PM
Constract Lubawa – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (1:1)
0:1 Popławski (16. min.)
1:1 Jankowski (16. min.)
1:2 Matheus (36. min.)
2:2 Raszkowski (40. min.)
Rekord: Nawrat – Rakić, Korsunov, Budniak, Korołyszyn, Korpela, Matheus, Leszczak, Marek, Zastawnik, Popławski, Kubik, Biel, Mijas
najbliższy mecz
poprzedni mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała