Constract Lubawa – Rekord Bielsko-Biała 0:9 (0:3)
0:1 Marek (1. min.)
0:2 Bondar (14. min.)
0:3 Popławski (15. min.)
0:4 Popławski (24. min.)
0:5 Marek (24. min.)
0:6 Korpela (31. min.)
0:7 Alex Viana (33. min.)
0:8 Surmiak (36. min.)
0:9 Korpela (39. min.)
Rekord: Iwanek (Burzej) – Popławski, Kubik, Budniak, Marek, Janovsky, Bondar, Alex Viana, Surmiak, Korpela, Biel, Gąsior, Dudek
Mimo bardzo wysokiej w rozmiarach porażki lubawianie potwierdzili, iż nieprzypadkowo plasują się w tabeli Futsal Ekstraklasy najwyżej z kwartetu beniaminków. Jednakże niczego nie ujmując krajowym graczom Constractu, przebieg spotkania pokazał, jak bardzo istotny wpływ na grę zespołu mają zagraniczni zawodnicy. Pedrinho oraz Pedro da Silva Pereira niemal nie opuszczali parkietu w pierwszej połowie, a w bramce robił co mógł Imanol Chavez Darias. O ile Krzysztof Iwanek będąc bardzo pewnym punktem bielskiego zespołu bardzo dobrze strzegł bramki Rekordu, to Hiszpan niejednokrotnie po prostu ratował swój zespół od utraty niechybnego gola. Takich argumentów na bielski monolit nie mogło wystarczyć na długo.
Nie uratował jednak I. Darias gospodarzy w 18. sekundzie meczu, gdy agresywnie nacierający Michał Kubik odebrał piłkę rywalowi i obsłużył wyborną asystą Michała Marka (na zdjęciu). Chwilę później bielszczanie doznali sporego osłabienia, z urazem stawu skokowego plac gry opuścił Paweł Budniak. Nie wpłynęło to jednak na taktykę i postawę „rekordzistów”, nadal to oni byli stroną dyktującą warunki. Kolejne, świetne okazje mieli Oleksandr Bondar i Jan Janovsky, którym jednak centymetrów zabrakło do ulokowania piłki w „świątyni” miejscowych. Ale, gdy po kilkunastu minutach strzeleckiego „milczenia” odpalił po rzucie rożnym „Sania” Bondar, a w podbramkowym zamieszaniu najwięcej zimnej krwi zachował Artur Popławski, stało się jasne, że mistrzowie Polski wywiozą z Lubawy cenne trzy punkty.
Już po końcowej syrenie do bielskiej bramki trafił Mateusz Łożyński, który po przerwie był chyba najaktywniejszym spośród podopiecznych Dawida Grubalskiego. Natomiast cały zespół gospodarzy wywiesił „białą flagę”, gdy w krótkim odstępie czasu kolejne trafienia zaliczyli A. Popławski i M. Marek. Zdobyte po solowych akcjach bramki Janiego Korpeli oraz Kamila Surmiaka były zwykłą, acz efektowną formalnością. Ot, było to dopełnienie dzieła przez biało-zielonych. Obrona Kacpra Burzeja strzału Pawła Kaniewskiego z przedłużonego rzutu karnego, z 39. minuty, była ostatnią "ozdobą" tego występu mistrzów Polski.
Cieniem na spektakularnym zwycięstwie „rekordzistów” położyły się, oby niegroźne, kontuzje P. Budniaka i M. Kubika. Dobrym zbiegiem okoliczności, w rozgrywkach ligowych nastąpi dwutygodniowa przerwa na towarzyskie spotkania reprezentacji Polski i Serbii, co zapewne obaj „rekordziści” wykorzystają na podreperowanie stanu zdrowia.
TP/foto: PM