Bielszczanie minimalnie bliżej awansu do finału Pucharu Polski.
Ciekawym widowiskiem uraczyli gracze BSF ABJ i Rekordu komplet widzów w bocheńskiej hali. Ba, w pierwszej części kibice zobaczyli trzy gole – niby nic nadzwyczajnego – ale każdy z gatunku osobliwości.
Po strzałach Matheusa (2. min.) i Erica Panesa (4. min.) zanosiło się na powtórkę ligowego starcia w Bochni z ubiegłorocznej jesieni: bielszczanie versus Viktor Sääf. Szwedzki golkiper gospodarzy odnotował szereg spektakularnych interwencji, ale i Krzysztofowi Iwankowi (na zdjęciu) nie zabrakło okazji do wykazania się w bramce. Jednak mimo kilku świetnych obron bramkarza występ „rekordzisty” i tak zostanie zapamiętany przez wkład w ofensywę. W 7. minucie wprowadził futsalówkę na połowę rywali w typowy dla siebie sposób. Nie widząc jednak partnerów do jej rozegrania, ani naciskających rywali, oddał silne uderzenie. Piłka wylądowała pod poprzeczką, mijając bezradnego bramkarza BSF-u. Jeszcze bardziej kuriozalne było trafienie na 1:1. Martin Doša próbując uderzyć z dystansu „nastrzelił” Tuukkę Pikkarainena, po czym piłka nabrała takiej trajektorii lotu, że przelobowała ustawionego z dala od bramki K. Iwanka… To zdarzenie miało wyraźny wpływ na postawę bochnian, którzy przeszli do kilkuminutowego, frontalnego ataku. Jednak w końcówce pierwszej odsłony do kontrnatarcia ruszyli mistrzowie Polski. Mieli swoje okazje m.in. Gustavo Henrique, Mikołaj Zastawnik z Delą oraz M. Doša, wszystkie w krótkim odstępie czasu, między 16-18-tą minutą. I gdy wszystko wskazywało, że do szatni oba zespoły udadzą się przy remisie, K. Iwanek niemal skopiował swój wyczyn. W tym jednak przypadku piłka nie trafiła bezpośrednio do bramki, a odbiła się od Arkadiusza Budzyna.
Druga część nie dostarczyła już takiej huśtawki emocji. Dostrzegalny był ubytek energii, po twardych i emocjonujących bojach z udziałem obu ekip, w miniony weekend. Niemniej blisko korekty wyniku byli, w 25. minucie Minor Cabalceta i Dela, 180 sekund później. W obu sytuacjach świetnie interweniowali bramkarze.
Sił ubywało, ale tempo nie spadało, a jeśli – to nieznacznie. Próbowali podwyższyć prowadzenie, powiększyć zaliczkę przed rewanżem biało-zieloni, ale to gospodarze zdołali wyrównać. Wydawało się, że rozegranie rzutu wolnego Sebastiana Leszczaka z Wojciechem Przybyłem nie ma właściwego tempa, a jednak… Riposta „rekordzistów” tyleż zaskakująca, co perfekcyjna. Długie podanie z głębi pola do E. Panesa – nic nowego w taktyce bielszczan, ale już wykonanie…? Hiszpański pivot, po idealnym przyjęciu, huknął z półwoleja, lewą nogą (!), z niebywałą precyzją.
Za trzy tygodnie rozegrany zostanie rewanż w Bielsku-Białej. Natomiast jutro, w drugiej parze półfinałowej, zmierzą się Eurobus Przemyśl z Constraktem Lubawa.
TP/foto: MŁ
BSF ABJ Powiat Bochnia – Rekord Bielsko-Biała 2:3 (1:2)
0:1 Iwanek (7. min.)
1:1 Pikkarainen (11. min.)
1:2 Budzyn (20. min., samobójczy)
2:2 Przybył (36. min.)
2:3 Panes (37. min.)
Rekord: Iwanek – Rakić, Matheus, Dela, Marek, Doša, Gustavo Henrique, Zastawnik, Panes, Surmiak, Pawlus, Budniak, Florek

najbliższy mecz
ul. Widok 12; 43-300 Bielsko-Biała