Nie udał się bielszczanom rewanż za lipcowe 1:2.
A kto wie czy, w listopadowy wieczór zdobyczy punktowej nie było bliżej, niż w bielskim debiucie Rekordu na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej?. Biało-zieloni wyszli na murawę ArcelorMittal Park z zamiarem podjęcia równorzędnej rywalizacji i próby wywiezienia z Sosnowca, choćby jednego „oczka”. Świadczyły o tym np. groźne uderzenia Jana Ciućki, Michała Śliwki, czy Daniela Świderskiego. Każdy ze strzałów blokowali sosnowieccy obrońcy, przy czym najbliżej bramkowej zdobyczy był najskuteczniejszy jesienią gracz naszego zespołu. Po drugiej stronie, w 18. minucie spotkania stuprocentowej okazji dla Zagłębia nie wykorzystał, pudłując z pola karnego, Kamil Biliński. Kluczowe dla wyniku okazało się sześć minut środkowej fazy pierwszej połowy. Z ok. 20-stu metrów przymierzył z rzutu wolnego nie do obrony Joel Valencia. Oszołomionych utratą gola bielszczan powtórnie „użądlił” Andrzej Niewulis zamykając akcję w polu karnym gości mocnym uderzeniem pod poprzeczkę. Dopiero pod koniec pierwszej połowy gola kontaktowego próbował m.in. J. Ciućka, główkując nad bramką.
Przez kwadrans otwarcia drugiej części bardziej aktywni w ofensywie byli sosnowiczanie. W 50. minucie J. Valencia obił słupek bielskiej bramki, a nieco później Wiktor Kaczorowski powstrzymał Bartosza Borunia. Pół godziny podstawowego czasu gry oraz minuty doliczone przez arbitra minęły przy narastającej przewadze „rekordzistów”. Zbyt lekkim strzałem z dystansu próbował zaskoczyć golkipera Zagłębia Tomasz Walaszek. W 75. minucie po dograniu Tomasza Nowaka (na zdjęciu) kolejne uderzenie w światło bramki oddał D. Świderski, lecz Kacper Siuta stanął na wysokości zadania. Więcej, jeśli o przepięknych golach zwykło się mówić – „stadiony świata”, to tu należałoby użyć określenia – interwencja na miarę największych aren futbolowych! Dziewięć minut po tym zdarzeniu obrońca gospodarzy wybił piłkę sprzed linii bramkowej, po strzale Mateusza Klichowicza. Gdy dobiegała końca trzecia z doliczonych przez sędziego minut „rekordziści” doczekali trafienia, w podbramkowym zamieszaniu zimną krew i precyzję strzału zachował D. Świderski. W dość podobnych okolicznościach snajper Rekordu mógł doprowadzić do wyrównania, lecz w tej sytuacji czujnością i refleksem popisał się K. Siuta, łapiąc futbolówkę niemal na linii bramkowej.
TP/foto: PP
.
Zagłębie Sosnowiec – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (2:0)
1:0 Valencia (26. min., z rzutu wolnego)
2:0 Niewulis (32. min.)
2:1 Świderski (90+3. min.)
Rekord: Kaczorowski – Pańkowski, Kareta, Wrona (60. Klichowicz), Żyrek (60. Walaszek), Wyroba (70. Ryś), Nowak, Kasprzak (46. Wojciechowski), Śliwka, Ciućka (77. Kamiński), Świderski