Po pierwszej części sezonu zasadniczego w Ekstralidze Futsalu Kobiet, grupie południowej bielszczanki zajmują 1-2 miejsce ex-aequo ze Słomniczanką.
Przy identycznej liczbie zdobytych, 13-stu punktów i takiej samej różnicy bramkowej (+13) o aktualnie zajmowanej, pierwszej lokacie przez zespół z Małopolski, decyduje minimalnie pokaźniejsze konto strzelonych goli – 22 drużyny ze Słomnik, przy 20-stu „rekordzistek”.
I tyle buchalterii, bardziej kompleksowo o listopadowo-grudniowej części sezonu, w rozmowie z trenerem biało-zielonych – Samuelem Janią.
Runda krótka, pięciomeczowa, to i jej ocena niezbyt długa, według mnie całkiem udana…
- Na pewno tak! Określiliśmy sobie priorytety wspólnie ze sztabem tak, aby optymalnie zakończyć rundę jesienną na trawie i jednocześnie przygotować się do rozgrywek futsalowych. Udało nam się to w 90-ciu procentach zrealizować, bo gdyby nie potknięcie w Pucharze Polski, listopad byłby niezwykle udany. Co do stricte futsalowych rozgrywek, to im dłużej byliśmy w hali, tym nasze poczynania wyglądały swobodniej. I patrząc na wyniki trzeba być z nich zadowolonym. A biorąc pod uwagę średnią wieku, która nie przekroczyła 20-stu lat, można być dumnym! Nie wiek jednak określa jakość futsalistki i na pewno żadnej taryfy ulgowej z tego powodu inne drużyny nie zastosują, dlatego musimy być świadomi, że trzeba mierzyć się nie tylko z rzeczonym rywalem, ale również pokonywać swoje słabości. Nad tym w kolejnych tygodniach będziemy się skupiać. Chcemy, aby każda z zawodniczek odczuła postęp, dzięki temu jeszcze bardziej uwierzyła w drogę, którą podążamy. Aby każda z nich była pewna siebie na parkiecie.
Na podstawie licznych, niewykorzystanych sytuacji bramkowym słusznym jest stwierdzenie, że największe rezerwy tkwią w koncentracji?
- Tylko w meczu ze Słomniczanką z 16-stu stuprocentowych sytuacji wykorzystaliśmy trzy, więc rezerwy na pewno są. Myślę, że wynikają jednak one bardziej ze stresu, braku pewności siebie, niż z koncentracji. Trudno przeprowadzić trening, który poprawi zachowania w tak newralgicznej strefie, jak pole karne. Ale staramy się to ćwiczyć i przede wszystkim pokazywać dziewczynom, jak świetnie potrafią grać w futsal. Sądzę, że jeśli do takiej gry jaką prezentowaliśmy w pierwszej rundzie dodamy trochę luzu i „doprawimy” to pewnością siebie, będziemy mogli oglądać jeszcze bardziej efektywny Rekord. Nie można jednak zapomnieć o tym, że jesteśmy współliderem naszej grupy i może czasem gramy bardziej pragmatycznie, niż w poprzednich sezonach. Ciągle jednak idziemy do przodu i wdrażamy nowe rzeczy, a czas ich realizacji w stu procentach na pewno jeszcze przed nami!
Czy jest nadzieja, iż przed startem rundy rewanżowej dołączą do zespołu kontuzjowane zawodniczki, m.in. Martyna Cygan, Martyna Gąsiorek i Wiktoria Nowak?
- Oczywiście, że jest! Obie Martyny już w tym momencie ciężko trenują, żeby od 4 stycznia. kiedy to wznowimy treningi, być w pełni gotowe do treningu. Wiktoria Nowak bierze już udział w treningach, jednak z powodu urazu ręki tylko w fazach, w których nie ma kontaktu z rywalką. Do pełnej sprawności ręki będzie potrzebować dłuższej chwili. Czekamy z niecierpliwością na powrót Julii Szostak, która pali się do gry. Myślę, że na przełomie lutego i marca może jeszcze wspomóc drużynę w walce o najwyższe cele. Zawsze tak jest w przypadku kontuzji i chorób, że cierpią nie tylko zawodniczki kontuzjowane, ale również my jako drużyna odczuwamy mocno ubytki. Z tego miejsca chcielibyśmy dodać im mnóstwa sił i życzyć szybkiego powrotu na parkiet. Warto dodać, że nasza młodzież wraca również do zdrowia i także nie będziemy bać się korzystać z dziewczyn, które wywalczyły awans do finałów Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-17. Mam tu na myśli, oprócz dziewczyn które już „mają” swoje minuty na parkietach Ekstraligi: Alę Bednarek, Igę Witkowską, Magdę Piekarską. Nie sposób nie wspomnieć w tym momencie o naszej walecznej Julci Palichleb,, która przebywała w szpitalu, ale dzielnie poradziła sobie z problemami zdrowotnymi. Na Julię wszyscy również czekamy! Na koniec rundy przyda się wszystkim odpoczynek, stąd życzę go tak wiele, aby z naładowanymi akumulatorami i uśmiechem wrócić do hali przy Startowej 13.
TP/foto: PM